Kategorie
Kultura i sztuka Patronat medialny Wystawy

„Dzieci światła” w bielskim BWA

„Najdosłowniej jesteśmy dziećmi światła, choć nie zawsze o tym pamiętamy. Nawet, gdy jest go całkiem niewiele, ono jest najważniejsze. Posłańcem uczuć światła jest barwa.”

Tak w 1999 roku pisał Andrzej Urbanowicz – twórca, którego naszym czytelnikom raczej przedstawiać nie trzeba. Powyższe słowa pochodzące z tekstu „Okazanie” postanowił w swojej kuratorskiej pracy wykorzystać Stanisław Ruksza, tworząc w bielskim BWA wystawę „Dzieci światła”, w otwarciu której mieliśmy szczęście uczestniczyć.

Wernisaż odbył się 9 listopada 2018 roku, a tuż przed oficjalnym otwarciem miało miejsce oprowadzanie kuratorskie, podczas którego Stanisław Ruksza opowiedział o pomyśle wystawy i wraz z zaproszonymi twórcami zaprezentował kilka prac.

„Dzieci światła” to oryginalne zestawienie czołowych realizacji Andrzeja Urbanowicza z pracami młodych twórców współczesnych, którzy inspirują się jego działaniami oraz tych, których sztuka w jakiś sposób koresponduje z twórczością katowiczanina.

Wcześniej prace Urbanowicza zawisły w bielskim BWA w 2013 roku podczas wystawy „Powrót do korzeni”. Tym razem oprócz malarstwa reprezentowanego przez takie obrazy jak „Źrenica”, „Korona cierniowa” czy wreszcie „Wielka Pizda Szczająca na Świat” mieliśmy okazję podziwiać także stworzone z grupą Oneiron (Urszula Broll, Antoni Halor, Zygmunt Stuchlik, Henryk Waniek) słynne „Czarne karty”, skrzynki z serii „Kolekcje. Obiekty i subiekty z lat ostatnich”, a także niesamowity zestaw kolaży „Chaosu Świętość Niewyczerpana”.

Mimo że dobór pozostałych artystów może początkowo wydawać się dość nieoczywisty, już pierwszy rzut oka na obydwie sale bielskiego BWA daje odczuć, że nie jest to wybór przypadkowy, choć i taki w kontekście katowickiego twórcy, orędownika Chaosu, oddanego bez reszty bogini Eris, mógłby być przecież w pełni uzasadniony. Prace Agnieszki Brzeżańskiej, Maćka Cholewy, Martyny Czech, Dominika Jałowińskiego, Michała Jankowskiego, Magdy Moskwy, Izabeli Ewy Ołdak, Patrycji Orzechowskiej, Aleki Polis, Agnieszki Polskiej, Marka Rachwalika, Maćka Salamona i Bartosza Zaskórskiego różnią się od siebie niemal wszystkim, łączy je natomiast owo tytułowe światło – energia, przy pomocy której oddziaływają na widza.

Sam kurator natomiast przyznaje, że wystawa mówi o „paradoksach między potrzebą seksualności a koniecznością śmierci, o obsesyjnym nienasyceniu, nadmiarze obrazu i przepełnieniu cierpieniem, akceptacji Chaosu, psychodelii i łasce snu, szacunku dla kiczu (zwłaszcza w dobie sztuki postinternetowej) i innych dróg poznania, rządzy narzucania rozkoszy i tortur, kolekcjonowaniu wrażeń (…)”

Być może dlatego twórcy wystawy postanowili w dniu wernisażu zapewnić widzom także wyjątkowe wrażenia słuchowe w postaci występu Bartosza Zaskórskiego, który od kilku lat realizuje swój projekt „Mchy i porosty”.

Prócz obrazów przestrzeń wystawienniczą uświetniły także obiekty z pracowni Andrzeja Urbanowicza w Katowicach oraz korespondencja wygrzebana z jego przepastnego archiwum. Dla uczestników wernisażu mogła to być nie lada zachęta, by następnego dnia udać się do Katowic, gdzie na słynnym strychu pełnym magicznych rekwizytów, dzieł sztuki, talizmanów, lalek, walizek, starych mebli i wielu innych osobliwości, odbyła się debata na temat pracowni Piastowska 1.

Gospodarzem spotkania była Fundacja Oneiron prowadzona przez Małgorzatę Borowską-Urbanowicz, a debatę poprowadził Jakub Gawkowski. Uczestnicy (Małgorzata Borowska-Urbanowicz, Anna Cieplak, Olga Drenda, Paweł Gawlik, Sebastian Łąkas, Dariusz Misiuna, Stanisław Ruksza, Laura Waniek) zastanawiali się między innymi nad perspektywami dla tego wciąż żywego miejsca, nad jego rolą we współczesnej kulturze, a także działaniami, które warto podejmować. Podkreślali przy tym, że szczególnie istotne jest to, by Piastowska 1 nie straciła statusu przestrzeni, którą jest od początku swego istnienia – a więc miejsca działań nieoczywistych, wykraczających poza utarte schematy, świątyni magii, sztuki, wolności, ekscesu i nieograniczonej wyobraźni.

Po debacie mieliśmy okazję ponownie wysłuchać Bartosza Zaskórskiego, tym razem na strychu pracowni. Było to tym samym kolejne wydarzenie muzyczne w tym miejscu – nowy pomysł na Piastowską 1, choć z pewnością nie jedyny!

Zachęcamy was do obserwowania działań pracowni Piastowska 1, bo zapewne wydarzy się tam jeszcze niejedno i nas z pewnością tam nie zabraknie!

A wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji obejrzeć wystawy „Dzieci światła”, zapewniamy, że nie pożałujecie. Spieszcie się, bo wystawę można zobaczyć tylko do 30 grudnia 2018 roku!

 

 

tekst: Samuela Słoń
zdjęcia: Dariusz Misiuna i Samuela Słoń

Kategorie
Kultura i sztuka Ogłoszenia Uncategorized Wydarzenia

Wystawa DZIECI ŚWIATŁA w bielskim BWA

Już za kilka dni – 9 listopada odbędzie się w bielskim BWA wernisaż wystawy DZIECI ŚWIATŁA, inspirowanej twórczością Andrzeja Urbanowicza. Jej uczestnicy będą mogli podziwiać nie tylko najwybitniejsze prace mistrza psychodelicznej sztuki magicznej, ale również dzieła współczesnych młodych artystów.

https://www.facebook.com/events/245079899495944/
http://galeriabielska.pl/wystawa/dzieci-swiatla-10-wystawa-kuratorska-bielskiej-jesieni-2018-1

Dzień później, 10 listopada zapraszamy do Katowic na dyskusję poświęconą fenomenowi Urbanowicza, w której wezmą udział m.in. twórcy wystawy, Małgorzata Borowska-Urbanowicz, Anna Cieplak, Laura Waniek oraz Dariusz Misiuna z Wydawnictwa Okultura.

Kategorie
Koncerty Kultura i sztuka Patronat medialny Performance Serwis

Warszawska edycja AVANT AVANT GARDE

Dzień 27 września 2013 zapowiada się arcyciekawie. Jeśli chcecie posłuchać na żywo Stevena Stapletona i Andrew Lilesa, Francesco Cavaliere, Macieja Śledzieckiego i Marion Wörle, Magdy Mayas i Tishy Mukarji – koniecznie zamanifestujcie się w CSW Zamek Ujazdowski podczas warszawskiej edycji AVANT AVANT GARDE.

Tak o idei AVANT AVANT GARDE piszą organizatorzy wydarzenia:
„Anachroniczna podróż po muzycznych eksperymentach przed XX wiekiem
Nie ma czegoś takiego jak nowa muzyka. I nigdy nie było. W przeciwnym razie – kiedy mogła się ona zacząć? W 1766 roku kiedy futurystyczne maszyny do produkcji hałasu zostały zaprojektowane przez Donato Stopaniego w teatrze Drottningholm w Sztokholmie? A może kilkadziesiąt lat wcześniej, gdy podwaliny muzyki minimalistycznej w postaci tonów kombinowanych zostały opisane przez Giuseppe Tartiniego? Czy może w wieku XIII, kiedy Cage’owska idea „przypadku” została zawarta w legendarnych figurach logicznych Raymonda Llulla? Czy jeszcze wcześniej?

Avant Avant Garde to anachroniczne poszukiwania praktyk eksperymentalnych w partyturach, rycinach i traktatach powstałych na wiele wieków przed ukuciem terminów takich jak “nowy”, “współczesny”, “eksperymentalny” czy “awangardowy”. Zanurzamy się w historię nie w poszukiwaniu szkół i trendów, ale szalonych jednostek – patronów XX wieku, którego same nie doczekały. Znajdujemy kompozytorów, naukowców, teoretyków i inżynierów pracujących z tym, co mieli pod ręką – wodą, powietrzem czy kamieniem. To, co spod ich rąk wychodziło od zawsze zapowiada nadejście sound artu.”

Avant-Avant-Garde
Szczegółowy program wieczoru w Warszawie:

27 września 2013, Centrum Sztuki Współczesnej „Zamek Ujazdowski”:

20.00, Sala edukacyjna (wstęp wolny):

  • wprowadzenie Michała Libery
  • wykład Jana Topolskiego
  • spotkanie z artystami

21.00, Cysterna przed głównym wejściem do CSW (wstęp wolny):

  •  Francesco Cavaliere, performens inspirowany XIII- i XIX-wiecznymi eksperymentami z elektrycznością, zwłaszcza muzyką galwaniczną Charlesa Graftona Page’a. Cavaliere przygotuje specjalny set dźwiękowy na sprężyny i magnesy (muzyka galwaniczna) a także rozmaite instrumenty własnej konstrukcji wykorzystujące teorię rezonatorów Helmholtza oraz inne ówczesne fakty i mity na temat akustyki i psychoakustyki.

22.00, Sala Laboratorium (20 zł):

  • Gamut Ensemble, kompozycja inspirowana antycznymi i średniowiecznymi systemami strojenia instrumentów muzycznych. Od pierwszych koncertów Avant Avant Garde Maciej Śledziecki i Marion Wörle kompletują orkiestrę instrumentów konstruowanych na podstawie starych szkiców przez Gerharda Kerna – w Warszawie zaprezentują m.in. kurant i monochord sterowane cyfrowo.
  •  Magda Mayas & Tisha Mukarji, duet pianistki i pianistki ale także duet pianistki i stroicielki fortepianów. Obie artystki przygotują koncert rekonstruujący wczesne techniki preparacji fortepianu a także systemy strojenia muzycznego sprzed wynalezienia fortepianu, w szczególności te opisane w 1555 roku przez Nicola Vicentino w słynnej teorii archicembalo – instrumentu realizującego jego wizję muzyki opartej na skali 31-stopniowej.
  •  Steven Stapleton & Andrew Liles, performens-tajemnica oparty na okultystycznych praktykach dźwiękowo-naukowych. Na okazję swojego pierwszego wspólnego koncertu w Warszawie twórcy zespołu Nurse with Wound, przygotują koncert na klawesyn oraz elektronikę.

* Kolejność koncertów w Sali Laboratorium może ulec zmianie !
* Koncert w Sali Laboratorium jest wydarzeniem dodatkowym Warsaw Gallery Weekend
* Po koncertach: After Party na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego (The Phantom, Jacek Sienkiewicz Recognition, Jacek Staniszewski Facial Index)

Wstęp bezpłatny obowiązuje tylko na wybrane wydarzenia! Koncerty w Sali Laboratorium są płatne! A to dzięki dofinansowaniu: Kulturstiftung des Bundes, NRW Kultur International, ON Neue Musik Koln, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Okultura objęła wydarzenie patronatem medialnym.
Link do wydarzenia na FB, tutaj.

Kategorie
Kultura i sztuka Serwis Wystawy

Berlińska wystawa prac szwedzkiej artystki-mediumistki

W berlińskim w Hamburger Bahnhof – Museum fur Gegenwart trwa wystawa prac najwybitniejszej szwedzkiej artystki ezoterycznej, prekursorki abstrakcjonizmu, Hilmy af Klint (1862-1944. Wystawa, która potrwa do 6 października 2013 roku,  ukazuje przeszło 200 najciekawszych prac artystki, w olbrzymiej mierze obrazów abstrakcyjnych oraz innych dzieł i artefaktów z życia artystki, które wcześniej nie były prezentowane publicznie.

Hak149

Dla Hilmy af Klint sztuka odzwierciedlała duchowy wymiar istnienia. Szwedzka artystka interesowała się teozofią i antropozofią, a większość inspiracji czerpała z seansów spirytystycznych. Stworzyła ponad tysiąc prac, których nie wystawiała za życia, w słusznym przekonaniu, że wyprzedzają one swój czas i nie są w stanie „dotrzeć” do szerokiego grona odbiorców.

Więcej na temat samej wystawy można przeczytać tutaj.

Kategorie
Kultura i sztuka Serwis Wydarzenia Wystawy

55. Biennale w Wenecji

Od 1 czerwca do 11 listopada 2013 trwa 55. Biennale w Wenecji.

Kurator wystawy, Massimiliano Gionti skonstruował przy pomocy obiektów sztuki przejrzystą opowieść „o mocy i niemocy wyobraźni w dążeniu do osiągnięcia wszech- i samowiedzy”. W wystawie bierze udział ponad 150 międzynarodowych artystów a wśród nich między innymi: Carl Gustav Jung, Aleister Crowley i Frieda Harris, Hilma af Klint, Eva Kotakova, Roger Caillois, Marino Auriti, czy Matt Mullican.

To naszym zdaniem wystarczający powód, żeby wybrać się do Wenecji.

Frieda Harris i Aleister Crowley

„Wystawa „Pałac encyklopedyczny” usystematyzowana została jako dwa uzupełniające się rozdziały. W Centralnym Pawilonie w Giardni znajduje się symboliczny początek, prezentacja „Czerwonej księgi” Carla Gustava Junga, manuskryptu, nad którym słynny psychoanalityk pracował przez 16 lat (1914-30). Podczas konferencji prasowej przed otwarciem jeden z dziennikarzy zadał pytanie o polityczny eskapizm kuratora i brak bezpośrednich odniesień do dzisiejszego ekonomicznego kontekstu, a także zarzucił organizatorom wydawanie pieniędzy na organizację artystycznego eventu w kraju, w którym brakuje ich na podstawowe potrzeby. Gioni odpowiedział romantycznie, odwołując się właśnie do osoby Junga podkreślił, iż wystawa to refleksja nad sprawczą siłą wyobraźni. Aby zaś móc uczestniczyć w zmianie i kształtowaniu rzeczywistości konieczne jest samopoznanie i świadome użycie dostępnych nam narzędzi, a temu właśnie służyć może sztuka. Gioni podkreślił też, że Jung kontynuował pracę nad „Czerwoną księgą” podczas kryzysu i wojny. Figura Junga ma zatem kluczowe znaczenie dla zrozumienia intencji kuratora i jego interpretacji funkcji sztuki. Co istotne, manuskrypt Junga funkcjonuje nie jako kanoniczne dzieło sztuki czy też obiekt muzealny, ale jako prywatny projekt autora, środek ekspresji i zapis drogi poszukiwania pierwszych archetypicznych obrazów (Urbilder). Wiele prac zgromadzonych w głównym pawilonie w Giardini prezentuje właśnie wewnętrzne obrazy i wizje, a także odwołuje się na różnych poziomach do ekspresyjnej funkcji sztuki, począwszy od rysunków wykonanych przez szamana z Wysp Salomona, tantrycznych obrazów, abstrakcji Hilmy af Klint, kosmologicznych kompozycji Aleistera Crowleya, wizualnych notatek Rudolfa Stainera po instalacje Evy Kotakowej. Większość prac pokazywana jest w cyklach; ta systematyczna repetycja, maniakalne dążenie do akumulacji jest próbą dekonstrukcji systemu, a w dalszej perspektywie wiedzy wpisanej w poszczególne realizacje. Jedną z najciekawszych kolekcji stanowiących kontrapunkt dla artystycznych cyklów jest archiwum francuskiego surrealisty Rogera Caillois, na które składa się ponad sto różnych eksponatów mineralnych. Cykle obrazów i fotografii dopowiadane są poprzez towarzyszące im obiekty stricte artystyczne, rzeźby i instalacje. Niezwykłym zestawieniem było pokazanie mrocznych i pięknych obrazów Thierry De Cordiera obok pracy-trybutu Richarda Serry „Pasolini” (z 1985). W centralnej przestrzeni znalazła się też instalacja duetu Fischli/Weiss „Plötzlich diese Übersicht” (1981), będąca kolekcją niewielkich glinianach rzeźb reprezentujących ironiczne i subiektywne archiwum ważnych i błahych momentów przeszłości.

W Arsenale kurator rozpoczął swoją opowieść od prezentacji modelu „Pałacu encyklopedycznego”, projektu, którego autorem był Marino Auriti, nieznany dotąd wizjoner i utopijny projektant. „Pałac encyklopedyczny” to niespełnione marzenie o zarchiwizowaniu wszechwiedzy: muzeum, którego funkcją miała być akumulacja i prezentacja całkowitego dorobku ludzkości. W sferze zainteresowania Gioniego znalazł się nie tylko sam projekt, ale także figura amatora, artysty tworzącego w sferze prywatnej i poza instytucją sztuki. Ambicją kuratora nie było komentowanie status quo świata sztuki współczesnej czy też patrzenie w jego przyszłość i wyznaczanie trendów. Chociaż zaprezentował on prace wielu klasyków (Richard Serra, Paul McCarthy, Albert Oelhen, Carl Andre, Maria Lessing) czy uznanych artystów młodszej generacji (Tacita Dean, Harun Farocki, Paweł Althamer, Sarah Lucas, John Bock), to wielu z prezentowanych artystów przez lata znajdowało się na marginesie świata czy rynku sztuki (Phyllida Barlow) czy też obsesyjnie pogrążali się w świecie swojej sztuki (Walter Pichler).” – pisze Karolina Majewska.

Marino Auriti

Gorąco polecamy!

Kategorie
Kultura i sztuka Patronat medialny Serwis Wydarzenia Wystawy

Powrót do korzeni

Powrót do korzeni

Już za niecały miesiąc, 21 czerwca rozpocznie się w Galerii Bielskiej BWA międzynarodowa wystawa „Powrót do korzeni”. Zapraszamy do udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu. Po raz pierwszy w Polsce w jednym miejscu zostaną wystawieni międzynarodowi artyści oscylujący wokół sztuki magicznej i psychodelicznej. Ekspozycji prac będą towarzyszyć działania muzyczne, performerskie i rytualne. Zachęcamy do przyjazdu do Bielska by razem świętować czas przesilenia. Po wernisażu wystawy planowane jest nocne ognisko, a nazajutrz panel dyskusyjny z udziałem uczestników wystawy i artystów, poprzedzony krótkim wprowadzeniem w temat przez dr. Jerzego Bąbla, Dariusza Misiunę i Aldo Vargas-Tetmajera. Kuratorem wystawy jest Izabela Ołdak.

Wydawnictwo Okultura sprawuje nad tym wydarzeniem patronat medialny.

Kategorie
Serwis

Spotkanie o śląskiej sztuce uduchowionej

Kategorie
Serwis Uncategorized Wystawy

Mistrzyni surrealizmu w warszawskim Muzeum Literatury

W warszawskim Muzeum Literatury na rynku Starego Miasta trwa wystawa prezentująca życie i twórczość jednej z najciekawszych artystek XX wieku – Leonor Fini.

Wystawa Leonor Fini i Konstanty Jeleński. Portret podwójny czynna: 14 października – 30 grudnia 2011.

Bohaterowie:

Leonor Fini – malarka, ilustratorka, autorka scenografii teatralnych, projektantka kostiumów do filmów, m.in. słynnego „Osiem i pół” Federico Felliniego. Legendarna muza surrealistów, której pierwsza indywidualna wystawa odbyła się w 1932 roku w Paryżu, w galerii prowadzonej przez Christiana Diora.
Elektryzująca demoniczną urodą i teatralnością strojów projektowanych specjalnie dla niej przez Coco Chanel i Elsę Schiaparelli, była jedna z najczęściej fotografowanych osobistości XX wieku. Królowa artystycznego świata w Paryżu, pojawiała się przez prawie pół wieku na pierwszych stronach gazet – podziwiano jej obrazy, ilustracje, projekty teatralne a przede wszystkim ekstrawagancki, otoczony aurą tajemniczości styl życia.

Konstanty A. Jeleński – eseista, krytyk literatury i sztuki, tłumacz i wydawca, pisarz o znakomitym wyczuciu stylu, wielokulturowej erudycji i niespotykanej wrażliwości.
Według Jerzego Giedroycia „był bez wątpienia najwybitniejszym krytykiem na emigracji oraz ambasadorem-ministrem spraw zagranicznych Kultury”.
Odegrał znaczącą rolę w kręgu Kongresu Wolności Kultury, a tym samym w intelektualnej historii Europy drugiej połowy XX wieku. Europejczyk avant la lettre – posługiwał się biegle pięcioma językami: polskim, włoskim, francuskim, niemieckim, angielskim.

Ekspozycja:

Wystawa zaprezentuje po raz pierwszy sylwetki tej niezwykłej pary na tle artystycznego środowiska powojennego Paryża. Przybliży twórczość włosko-francuskiej artystki światowej sławy oraz postać jednego z najwybitniejszych polskich intelektualistów XX w. Surrealistyczne obrazy Leonor Fini, jej ekscentryczna, kluczowa dla artystycznego pejzażu Paryża postać oraz strategia autokreacji życia przy pomocy sztuki będą mieć swoje odzwierciedlenie w koncepcji ekspozycji.

Kategorie
Kultura i sztuka Serwis Wydarzenia Wystawy

LISTY DO ERIS Andrzeja Urbanowicza

14 października 2011 roku o godz. 18.00 odbędzie się w katowickiej Galerii Czas przy ul. św. Stanisława 4 wernisaż wystawy ostatniego cyklu prac wybitnego polskiego artysty magicznego, Andrzeja Urbanowicza. „Listy do Eris” to kolekcja obrazów talizmanicznych poświęconych pięknej bogini chaosu. To zarazem oistatni cykl malarski tego wybitnego artysty i naszego przyjaciela, który zmarł 22 sierpnia b.r.

Zapraszamy serdecznie! Wystawa potrwa przez dwa tygodnie.

Kategorie
Kultura i sztuka Serwis

Leonora Carrington (1917-2011)

25 maja w wieku 94 lat zmarła Leonora Carrington – brytyjska malarka, pisarka, surrealistka słynąca z barwnego życia, nietypowych skandali (smarowanie stóp musztardą w eleganckiej restauracji) i niezwykłych przepisów kulinarnych (jajecznica przygotowana z domieszką włosów swoich gości). Kobieta będąca meksykańskim symbolem feminizmu, partnerka Maxa Ernsta, koleżanka i nieokiełznana muza Picassa, Andre Bretona, Man Raya i Miro, żona meksykańskiego pisarza Renato Leduca i węgierskiego fotografa Emerica Weisza.

Jej życiowe losy splotły się również z Alejandro Jodorowskim, którego książkę „Mistrz i Czarownice” ostatnio przygotowujemy. Oto jej fragment:

Moja pobieżna wiedza na temat Leonory Carrington pochodziła z Antologie de l’humour noir André Bretona, gdzie znajdował się poniższy fragment: „Ci przyzwoici ludzie, którzy od dziesiątków lat zapraszali ją na obiad do wykwintnych restauracji, nadal nie mogli opanować zażenowania, kiedy odkrywali, że podczas rozmowy z nimi Leonora wdzięcznie zdejmowała buty i skrupulatnie pokrywała swoje stopy musztardą”.
Wiedziałem też, że była kochanką Maxa Ernsta. Kiedy za czasów reżimu Franco malarza uwięziono w Hiszpanii, przeżywała poważne załamanie i popadła w obłęd. Gdy wyzdrowiała, opisała swe przeżycia w Mémoires d’en bas. Od tego czasu zburzyła mur dzielący rozum od królestwa snu.  Wśród malarzy meksykańskich była postacią mityczną, wcieleniem najbardziej radykalnego surrealizmu. Podczas jednej z imprez Luis Buňuel, uwiedziony pięknem Carrington i zachęcony powszechną opinią, że ma ona za nic moralność mieszczańską, zaproponował jej (we właściwym sobie bezceremonialnym stylu) pójście do łóżka. Nie czekając na odpowiedź, dał jej klucze do garsoniery, w której umościł sobie miłosne gniazdko. Powiedział, żeby przyszła tam nazajutrz o trzeciej po południu. Ale Leonora wpadła tam już o poranku. Zobaczyła rozgardiasz. Mieszkanie przypominało pokój w motelu. A ponieważ miała wtedy okres, skorzystała z tej sytuacji, umazała ręce krwią miesięczną i odcisnęła je na całej ścianie, tworząc oryginalną dekorację dla tej bezosobowej przestrzeni. Buňuel nigdy więcej nie odezwał się do niej.
Gdy przyjechałem do niej, do domu na ulicy Chihuahua, który miast fasady posiadał jedynie kamienną ścianę, wysokie okno i wąskie drzwi, ze zdziwieniem spostrzegłem, że cały się trzęsę. Byłem tak zawstydzony, że brakło mi śmiałości, by użyć dzwonka. Stałem jak zamurowany przez co najmniej pół godziny. Wiedziałem, że czeka na mnie, ale nie byłem w stanie podjąć jakiegokolwiek działania przed tym mieszkaniem przypominającym więzienie. Wreszcie przed domem zjawiła się drobna kobieta o silnym, pięknym ciele, ciągnąca wózek pełen warzyw, owoców i paczek papierosów.
„Czy to ty jesteś tym mimem, którego miał przysłać do nas Japończyk? Nazywam się Kati Horna. Jestem fotografką z Węgier, najstarszą przyjaciółką Leonory.”
(…)
Drzwi zazgrzytały i powoli się otwarły. Wszedłem do zimnego, mrocznego, nieprzyjemnego pokoju. Na piętrze ktoś pociągał za sznur, który podnosił zasuwę. Z suchością w ustach, zacząłem wchodzić po schodach. Skończyłem właśnie trzydzieści lat. A z tego, co wyczytałem u Bretona, Leonora urodziła się w 1907 roku, czyli musiała mieć pięćdziesiąt dwa lata. Obawiałem się, że spotkam staruchę, której cień przyjmuje kształt tarantuli. W tym okresie życia starość kojarzyła mi się z brzydotą.
Niezgorzej się zdziwiłem. Zobaczyłem jakąś istotę stojącą u szczytu schodów. Nie było to ciało, tylko raczej jakiś zarys sylwetki, zwiewny cień z dwoma krystalicznie lśniącymi oczami. Jej wzrok miał w sobie namacalność duszy. Mając do czynienia z tak intensywną obecnością, zrzuciłem z siebie wszelkie pozory i maski, niczym suche liście z drzewa. Zetknięcie się z takim umysłem było dla mnie czymś na kształt chrztu lub zanurzenia się w oceanie światła. Mój głos uległ zmianie, moim gestom została przywrócona dawno utracona delikatność, moja świadomość rozbłysła niczym ogień.
(…)
Leonora uśmiechnęła się i powiedziała szeptem: „Cicho. Nie zniszcz tajemnicy”. Po czym, na paluszkach wyszła z pokoju, a za chwilę wróciła z dwiema filiżankami herbaty i ciasteczkami. Przez chwilę sączyła napój słodzony miodem. Następnie podniosła tunikę, która okrywała ją aż po kostki i pokazała mi drobną rankę na łydce. Z dziecięcym wyrazem twarzy czarownicy zeskrobała strupa łyżeczką i napełniła ją kropelkami krwi. Następnie, nie uroniwszy ani kropli, nalała czerwoną ciecz do mojej filiżanki i kazała mi wypić. Sączyłem powoli i uważnie, tak jak uczono mnie podczas japońskiej ceremonii picia herbaty. Potem zaś, szperając w owalnym pudełeczku, wyciągnęła z niego nożyczki i obcięła mi paznokcie oraz kosmyk włosów. Włożyła je do woreczka, który nosiła na szyi.
„Teraz na pewno wrócisz” – powiedziała.
(…)
Schodząc tuż za mną po schodach, powiedziała mi jakby na pożegnanie: „Mam dziewięcioro drzwi. Otworzę ci te, do których zapukasz.”
Tej nocy nie mogłem zasnąć. Była trzecia rano, ale nadal miałem otwarte oczy. Leonora opętała mnie. Czułem jak płynie pod prąd w moim krwioobiegu. „Słyszałem jej głos dochodzący jakby z odległej przeszłości: „Przybądź, przybądź”. Ubrałem się, wyszedłem na dwór, zacząłem biec przed siebie do utraty tchu, dopóki nie znalazłem się przed jej domem. Po cichu otworzyłem drzwi przekazanym mi kluczem i bezszelestnie wszedłem po schodach na górę. Zauważyłem migoczący płomień świecy w miejscu, które służyło jej za pracownię. Usłyszałem jej głos recytujący litanię. Edra, jej pies stróżujący, zamachał ogonem i pozwolił przejść bez warknięcia. Ujrzałem Leonorę siedzącą na drewnianym tronie z oparciem w kształcie piersi anioła. Była naga. Miała na sobie tylko żydowski szal modlitewny. Jej niezmącony wzrok, zdawał się patrzeć prosto przed siebie w nieskończoność. Wyglądała jak galion na dziobie statku pochodzącego ze starożytnej cywilizacji. Opuściła świat rozumu. Dalej recytowała po angielsku, niewzruszona moją obecnością. Usiadłem na podłodze i nie odrywałem od niej wzroku. Wyzbyła się jakichkolwiek cech osobistych. Sprawiała wrażenie, jakby opętały ją równocześnie wszystkie kobiety, jakie kiedykolwiek istniały. Słowa wylewały się z jej ust niczym nieskończony strumień niewidzialnych insektów(…).

Książka ukaże się w Okulturze już niebawem a Leonorze życzymy wysokich lotów.