Kategorie
Książki Okultury Recenzje Serwis

Recenzja KOSMICZNEJ MEDYTACJI

„Gnostyckie voodoo (voudon, wudu) to system, który nawet wśród innych prądów okultystycznych jawi się jako unikalny i niezwykły. Charakterystyczną jego cechą jest osadzenie w zachodniej tradycji magicznej (gnostycyzm i hermetyzm) i połączenie jej z rdzennie haitańską metafizyką.” – pisze Patryk Balawender w umieszczonej na portalu GILDIA TAJEMNIC recenzji Kosmicznej medytacji Michaela Bertiauxa. Calosc recenzji znajdziecie tutaj.

Kategorie
Serwis Uncategorized

Recenzja Grofa w Nowej Fantastyce 2/2011

W najnowszym numerze miesięcznika „Nowa Fantastyka” ukazała się recenzja książki Stanislava Grofa „Kiedy niemożliwe staje się możliwe”. Zachęcamy do lektury.

Recenzja

Kategorie
Okultura Recenzje Serwis Uncategorized

Recenzja NAJDALSZEJ PODRÓŻY w Gildii

„W Polsce nie rozmawia się o śmierci. Owszem, media uwielbiają ten temat, ale język i sposób, w jaki o tym mówią, ma charakter raczej sensacyjny. Straszą i oskarżają, sięgają po silne emocje, ale pozostawiają ludzi bez głębszej refleksji. O ile śmierć może być jeszcze atrakcyjna (począwszy od książkowych czy filmowych “wyciskaczy łez”, przez wampiryczną modę, aż po sukcesy licznych sekt), to samo umieranie ciągle pozostaje na uboczu, a może nawet jest tematem tabu, tym bardziej teraz, kiedy młodość jest dyktatorem społecznych pragnień. Umieranie jest bowiem brzydkie, często pozbawione godności, a także zbyt złożone emocjonalnie. Dotyka nie tylko osoby, które umierają, ale wszystkich, którzy są blisko niej – od rodziny, przyjaciół, po lekarzy, pielęgniarki, aż po przypadkowe, obce osoby. Co jakiś czas pojawiają się publiczne dyskusje na te tematy, które nie zamykają się w politycznych czy też tabloidowych hasłach, niekiedy zbyt dużo tam coelhowskiej, pustej wrażliwości, którą cechuje przekonanie, że można całą tę problematykę zamknąć w jednym zdaniu.

Dlatego też wydanie Najdalszej podróży, książki o śmierci i umieraniu, której autorem jest czeski naukowiec Stanislav Grof powinno stać się ważnym wydarzeniem (tak, nie bójmy się takiego określenia).”

– pisze Beata Bartecka w recenzji Najdalszej podróży, która ukazała się w serwisie internetowym Gildii. Więcej przeczytacie tutaj.

Kategorie
Książki Okultury Serwis Uncategorized

Nasza nowa książka! „Ayahuasca: święte pnącze duchów”

Z dziką rozkoszą informujemy Was o ukazaniu się naszej kolejnej książki, AYAHUASKI: SWIĘTEGO PNĄCZA DUCHÓW. Jest to zbiór tekstów poświęconych najpotężniejszemu eliksirowi magicznemu w arsenale szamańskim – ayahuasce. Książka pod redakcją Ralpha Metznera, wieloletniego współpracownika Timothy’ego Leary’ego, a zarazem jednego z najwybitniejszych współczesnych badaczy świadomosci, omawia antropologiczne, botaniczne, chemiczne, socjologiczne, psychologiczne i duchowe znaczenie tego „swiętego napoju”, zawierającego DMT, dimetylotryptaminę, czyli najsilniejszą substancję psychodeliczną.

Tym mocnym tytułem rozpoczynamy nową serię wydawniczą – scientia psychedelica – w której będziemy prezentować najciekawsze dokonania badaczy odmiennych stanów świadomości oraz monografie poświęcone roślinom i substancjom psychodelicznym.

UWAGA! Pierwszych 100 czytelników, którzy zamówią tę ksiązkę, otrzyma ją w cenie promocyjnej.

Kategorie
Serwis

Nasza nowa książka! „Kiedy niemożliwe staje się możliwe” Stanislava Grofa

Z wielką radością informujemy o ukazaniu się naszej najnowszej książki, KIEDY NIEMOŻLIWE STAJE SIĘ MOŻLIWE Stanislava Grofa. Pierwsza wydana przez nas pozycja tego wybitnego psychologa i badacza odmiennych stanów świadomości, NAJDALSZA PODRÓŻ, spotkała się z olbrzymim zainteresowaniem i zebrała bardzo pozytywne recenzje. Niewiele jej egzemplarzy pozostało w naszym magazynie. Postanowiliśmy więc zaprezentowac całkiem odmienne dzieło tego znakomitego naukowca.

KIEDY NIEMOŻLIWE STAJE SIĘ MOŻLIWE to najbardziej osobista książka Stanislava Grofa, przedstawiająca dziesiątki opowieści o nieskończonym potencjale ludzkich mozliwości. Grof zastanawia się w niej nad fenomenem synchroniczności oraz niezwykłych zbiegów okoliczności. Ukazuje ich rangę w rozwoju duchowym, procesach samouzdrawiania i wyborach życiowych służących bardziej radosnemu, twórczemu życiu. Obrazuje je na konkretnych, fascynujących przykładach zaczerpniętych z życia.

UWAGA! Książkę wydaliśmy w nakładzie limitowanym do 1000 egz. w twardej oprawie. Bardzo atrakcyjna cena promocyjna obowiązuje dla pierwszych 111 czytelników, którzy ją zamówią.
Więcej informacji o samej książce i możliwości jej zakupu znajdziecie tutaj.

Życzymy inspirującej lektury!

Kategorie
Serwis

Nasza nowa książka! „Najdalsza podróż” Stanislava Grofa

Z dziką radością informujemy Was o ukazaniu się naszej najnowszej książki, Najdalszej podróży Stanislava Grofa. Dzięki fenomenalnej współpracy z tym jednym z najważniejszych i najodważniejszych współczesnych psychologów możemy zaprezentowac jego dzieło poświęcone śmierci i umieraniu, a więc doświadczeniu, które dotyczy każdego, choc jest w naszej kulturze topione łzami, zbywane śmiechem i zagłuszane szumem medialnym.

Najdalsza podróż przedstawia różne podejścia do śmierci i umierania w kulturach świata na przykładzie różnych mitologii, obyczajów i technik eksperymentalnych mających na celu wywoływanie doświadczeń z pogranicza śmierci. Grof przygląda się występującym w nich podobieństwom i różnicom, kładąc nacisk na znaczenie odmiennych stanów świadomości w treningu przygotowującym do własnej śmierci. Najdalsza podróż to też rewelacyjne podsumowanie wieloletnich badań Grofa nad zagadnieniami doświadczeń z pogranicza śmierci oraz wpływem substancji psychodelicznych na pacjentów nieuleczalnie chorych na raka.

W tym jednym z ostatnich dzieł Grofa znajdziemy nie tylko porównanie samego procesu umierania do narodzin biologicznych i mitycznych odrodzeń, ale także szereg istotnych wskazówek pozwalających sądzic, że śmierc wcale nie jest końcem świadomości.

UWAGA! Książkę wydaliśmy w nakladzie limitowanym do 1000 egz. w twardej oprawie. Bardzo atrakcyjna cena promocyjna obowiązuje dla pierwszych 100 czytelników, którzy ją zamówią.

Więcej informacji o samej książce i możliwości jej zakupu znajdziecie TUTAJ.

Kategorie
Okultura Serwis Uncategorized

Okultura w Take Me

Zapraszamy do lektury wywiadu, który udzieliśmy czasopismu TAKE ME. Miesięcznik dostępny jest w EMPiKach i salonach prasowych. Dla zaostrzenia apetytu publikujemy jego fragment:

TAKE ME: Jak to jest z Okulturą? Zaczynaliście koło 1997 roku od prowadzenia strony internetowej poświęconej tzw. myśli transgresyjnej, czyli rozmaitym zjawiskom rzucającym wyzwanie kulturowemu status quo. Można było na niej przeczytać o kontrkulturze, okultyzmie, środkach zmieniających świadomość, radykalnej sztuce performance, muzyce industrialnej, modyfikacjach ciała… A wszystko to w czasach raczkującego Internetu w Polsce. Współtworzyliście zręby sieciowej społeczności osób zainteresowanych tym, co pomijane w tzw. kulturze dominującej. Ale wraz z rozwojem Internetu, staliście się bardziej namacalni. Założyliście własne wydawnictwo, publikujące książki w papierowej formie, które można dotknąć, powąchać, przeczytać. Skąd ten pomysł?

DARIUSZ MISIUNA: Z poczucia braku. W heroicznym okresie tworzenia się polskiej społeczności sieciowej sięgaliśmy po tematy, które w naturalny sposób nas inspirowały, a rzadko kiedy pojawiały się w obiegu medialnym. Przeważnie umieszczaliśmy na stronie Okultury przekłady tekstów czołowych anglojęzycznych przedstawicieli świata kontrkultury: Kathy Acker, Hakima Beya, Timothy’ego Leary, Terence’a McKenny, Genesisa P-Orridge’a. Wrzucałem do sieci też swoje eseje i artykuły, które pojawiały się w różnych pismach: od anarchistycznej Mać Pariadki, poprzez niezależno-muzyczną Antenę Krzyku, aż po wysokonakładowe magazyny Plastik i Wiedza Tajemna. Zazwyczaj były to teksty pionierskie. Lubiłem pisać o tematach wcześniej przemilczanych, traktowanych ze strachem lub pogardą, na przykład o ekstremalnych formach modyfikacji ciała, jak trepanacje czaszki, amputacje kończyn i skaryfikacje, substancjach psychodelicznych oraz hardcore’owym okultyzmie. Kilkanaście lat temu do rzadkości należały nawet artykuły o tatuażach, nie mówiąc już o tekstach na temat przezwyciężania swoich ograniczeń za pośrednictwem radykalnych ingerencji w ciało i umysł. Kiedy w magazynie muzycznym Plastik ukazał się cykl moich tekstów o modyfikacjach ciała, redakcję zasypały listy od rozjuszonych obywateli wypraszających sobie tego rodzaju „świństwa”. „Dziura w głowie, czyli szybka droga do oświecenia” – wielu osobom nie mieściło się w głowie, że można o czymś takim pisać.

TM: Obecnie to już norma. Na rynku prasy istnieje wiele magazynów poświęconych tatuażom i modyfikacjom ciała. Sieć roi się od takich stron. Telewizja emituje programy o tym na kanałach lifestyle’owych i przyrodniczych.

DM: To prawda. Kiedy w latach 90. jako tłumacz zachęcałem wydawców do publikowania przekładów dzieł Aleistera Crowleya, a redaktorom różnych czasopism podrzucałem artykuły na jego temat, w najlepszym razie widziałem na ich twarzach zdziwienie: Jak to, chcesz pisać o tym antychryście i sodomicie uprawiającym seks z kozami? Ludzi interesujących się niekonwencjonalnymi praktykami duchowymi można było policzyć na palcach rąk. W kraju chrześcijańskim, który ledwie co wyszedł z epoki komunizmu, każdy kto nie był ani komunistą ani chrześcijaninem, uchodził za satanistę lub freaka. Myślę, że również za sprawą moich tekstów, które trafiały na stronę Okultury, ta sytuacja uległa zmianie. Obecnie w sieci wszystko przejdzie. Młodzi ludzie nie posiadający tatuaży należą do mniejszości, Hyperreal – serwis poświęcony m.in. psychodelikom gromadzi tysiące użytkowników, a miłośników ezoteryki Aleistera Crowleya można znaleźć wśród urzędników, polityków i modelek.

TM: Skończyła się transgresja, zaczęła moda?

DM: W pewnym sensie tak. Ale nawet moda, jeśli chce być skuteczna kulturowo, musi zawierać w sobie potencjał transgresyjny, umiejętność stałego przezwyciężania samej siebie. Non stop nasze zmysły są bombardowane coraz mocniejszymi bodźcami noszącymi coraz gorętsze informacje. Trwa wojna o to, kto przykuje naszą uwagę. Znajdujemy się pod ostrzałem zaczepnych haseł. W wojnie tej współcześni producenci znaczeń, wydawcy, reklamodawcy, marketingowcy, internauci, dziennikarze posługują się strategią zaczerpniętą z zachodniej tradycji ezoterycznej. Wymyślają slogany rzucane w odbiorców niczym klątwy. Konstruują znaki magiczne, sigile, które stają się logami, znakami rozpoznawczymi danej firmy. Świat współczesny pełen jest demonów, pułapek zastawianych na nasze zmysły, tyle tylko że nie wymyśla się ich w wypełnionych dymem kadzideł świątyniach magicznych, ale w przeszklonych wieżowcach wielkich korporacji.

TM: Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na wydawanie książek?

DM: Można powiedzieć, że książki są swego rodzaju reliktem, ale zarazem w świecie coraz bardziej zwirtualizowanych informacji dostarczają nam czegoś namacalnego, czegoś, co nie ulatnia się w chwili przeczytania, ponieważ zawsze można do nich wrócić. Książki posiadają też tzw. wartość dodaną, są zarazem przekaźnikiem znaczeń, jak i przedmiotem zmysłowym. Można je poczuć i na chwilę się zatrzymać. Pod tym względem ich anachroniczność bywa rewolucyjna. Pozwala nam wyrwać się z zaklętego kręgu wirtualnych wcieleń. W 2001 roku przeniosłem Okulturę ze sfery wirtualnej w świat namacalnych książek, ponieważ zaczęła mnie drażnić dysproporcja między natłokiem informacji w sieci a ich jakością. Postanowiłem wydawać to, co najlepsze, z szeroko pojmowanej tematyki rozwijania świadomości ciała i umysłu oraz samostanowienia o swoim losie.

 TM: Skąd akurat takie zainteresowania?

DM: Właściwie zawsze interesowała mnie kwestia samoświadomości. Uczyłem się czytać na ilustrowanej książeczce Eryka Lipińskiego pod znamiennym tytułem Człowiek stwarza samego siebie i absurdalnych, surrealistycznych komiksach Baranowskiego. Bardzo wcześnie znalazłem się pod urokiem powieści Kafki, Huxleya i Dicka. Łączyło je przekonanie, że świat jest zupełnie inny, niż się nam wydaje. Jeśli więc chcemy się uwolnić z pęt niemożności, musimy przede wszystkim porzucić wszystko to, co uznajemy za oczywiste. „Kto nie oczekuje nieoczekiwanego, ten nie doczeka się tego”. Okultura wydaje książki, które koncentrują się na tych pytaniach: W jak dużej mierze należymy do siebie, a w jakiej części jesteśmy wytworami fantazji innych osób, robotami zaprogramowanymi przez społeczeństwo? Czy jestem panem moich zmysłów? Czy wszystko to tylko złudzenie? A nawet jeśli, to w jak dużej mierze mogę wpływać na bieg zdarzeń? Bycie panem własnego losu, jakkolwiek utopijne by się nie wydawało, to wspólny mianownik wydawanych przez nas książek. Niezależnie od tego, czy dotyczą one bardzo dziwacznych praktyk magicznych, reportaży socjologicznych, dzienników antropologicznych, psychodelików czy sztuki performance, każda z nich w pewnej mierze stawia przed czytelnikiem wyzwanie, by przyjrzał się swej egzystencji i stał się programistą swego życia.

Więcej w 5-tym numerze miesięcznika TAKE ME poświęconym Instynktowi.

Kategorie
Recenzje Serwis Uncategorized

Nieszufladowa recenzja KSIĘGI ROZKOSZY

W popularnym serwisie literackim Nieszuflada ukazała się recenzja KSIĘGI ROZKOSZY Austina Osmana Spare’a pióra Jakuba Winiarskiego. Oto ona:

Potomkowie Szymona Maga (cz.1) (Austin Osman Spare, „Księga rozkoszy”)

„Potomkowie Szymona Maga. Imię ich: legion. Jednym z mniej do niedawna znanych, czy też znanych wyłącznie w wąskich ezoterycznych kręgach był urodzony 30 grudnia 1886 roku syn londyńskiego policjanta Austin Osman Spare, genialny – jak wielu ocenia – rysownik i autor oryginalnej doktryny hermetycznej Kia. Znak rozpoznawczy jego sztuki: twarze o wyrazistym, jak gdyby nieco obłąkanym spojrzeniu, szerokie skrzydła biorące swój początek z okolic uszu, obwisłe piersi, kreska sytuująca się – piszę to jako laik – gdzieś pomiędzy Goyą z „Gdy rozum śpi…” a Aubreyem Beardsleyem, tyle że rozprzężonym, wyzbytym całej secesyjnej sztuczności, takim mniej stonowanym Beardsleyem. Mówi się i pisze, że Spare po zaznaniu wczesnej sławy (zaczął rysować w wieku lat trzech, w wieku trzynastu był już dość popularny) szybko został zapomniany przez współczesnych, a to z powodu zjawienia się twórców kubizmu, artystów tej miary co Picasso i Braque, przy których dziełach jego własne zdawały się anachroniczne. Czas pokazał raz jeszcze, że choć w sztuce jest rozwój, to nie ma zasadniczego postępu i dziś dzieła Austina Spare’a, choćby te ilustrujące „Księgę rozkoszy”, poruszają może nawet bardziej niż przed dwustu laty. Ale Spare to nie tylko rysunki, to także późnowiktoriańska, jeśli tak można powiedzieć, magia. Magia w sensie dobywania z człowieka zdolności, o jakie czasem się podejrzewa jedynie. A. O. Spare nie był jednak typowym „magiem”. Przez jakiś czas związany co prawda ze słynną „Bestią 666″ Aleisterem Crowleyem nie sprostał ponoć – jak wieść niesie – rygorom inicjacyjnym stosowanym przez tegoż i nie dopuszczono go do elitarnego i rozsławionego zakonu Astrum Argentum. Być może z tego też względu, mimo iż przesycona myślą gnostycką i – z punktu widzenia ortodoksji – heretycką, jego „Księga rozkoszy”, choć dała początek licznym odgałęzieniom tak zwanej współczesnej magii chaosu, jak pisze we wstępie do tego dzieła Gavin Semple: „nie pretenduje do bycia czym innym niż jest, czyli dziełem artysty żyjącego i pracującego w Anglii na początku epoki nowoczesnej.” Główne elementy myśli Spare;a to: mistycyzm Kia, praktyka magiczna, „pozycja śmierci”, sztuka sigli, psychologia wiary oraz koncepcja „miłości własnej” – wszystkie je dość dokładnie omawia Semple we wstępie, co istotne, bo sam Spare do najłatwiejszych, najklarowniej piszących ezoteryków nie należy. Miewa jednak – trzeba to zauważyć – wzloty aforystyczne. Pisze wtedy w natchnieniu: „Osobiście, nie spotkałem jeszcze Człowieka, który nie byłby Bogiem. Albo stwierdza, jak w rozdziale „Rytuał i doktryna”: „Kiedy leniwie leżysz na plecach, całe ciało ziewa i uśmiecha się.” Lub nawołuje, nie troszcząc się o doprecyzowanie, co ma konkretnie na myśli: „Stańcie się mistykami.” Spare bywa również – i z tego względu o tej pozycji piszę – niemal poetą i myślicielem. Pisze wtedy np. tak: „Niewielu ludzi jest świadomych swoich wierzeń oraz pragnień. Gdy tylko zaczną, będą namierzać swe wierzenia aż dostrzegą własną wolę. Choć posiadają one dwojaka postać, zawsze odnajdują spoistość w pragnieniu. Jednak dzięki tej dualności nie sposób ich kontrolować. Wola i wiara zawsze będą się od siebie różnić i wpływać jedna na drugą. W końcu żadna z nich nie pokona drugiej, albowiem radość skrywa się pod postacią smutku. Zjednocz ze sobą te uczucia.” Niektóre miejsca „Księgi rozkoszy” przywodzą na myśl – daleka to reminiscencja, ale jednak – „Paryski spleen” Baudelaire’a, lecz już grafiki zdobiące to dzieło – te równych sobie nie mają. I rzec można, że był Spare w rysunku tym, kto wskazywał motywy najskrytsze i obsesje te właśnie, które Baudelaire w poezji przetwarzał.”

Kategorie
Recenzje Serwis

Recenzja KSIĘGI ROZKOSZY w Akancie

W marcowym numerze miesięcznika literackiego „Akant” ukazała się recenzja wydanej przez nas KSIĘGI ROZKOSZY Austina Osmana Spare’a. Jej autor, Krzysztof Grudnik, pisze m.in.:

„Nie przypominam sobie książki, która by wcześniej tak dalece była wypełniona postulatem „nie wierzę”. Nawet „Tako rzecze Zaratustra” pozostaje pod tym względem daleko w tyle, a przecież objętościowo znacznie przerasta „Księgę rozkoszy”. Spare stawia sprawę jasno: „wiara to wyrzeczenie, to metafora idiotyzmu” (s. 23) a później konsekwentnie trzyma się tego, obalając kolejno wszystkie sposoby i systemy wierzenia, aż po twierdzenie, iż „idea Boga to grzech pierworodny”.

„Księga rozkoszy” jest w gruncie rzeczy księgą jaźni. Osobliwie opisanej i oryginalnie przedstawionej. To właśnie jaźń staje się wyjściem do rozważań nad pragnieniem i koniecznością jego suwerenności, nad tym, co stanowi dla jaźni ograniczenie, i jak wykorzystać ją w procesie tworzenia przemieniając w niewyczerpane źródło natchnienia i szału twórczego.”

Całość recenzji można przeczytać w wortalu literackim Granice.

Kategorie
Serwis Uncategorized

23 dodatkowe egz. POKARMU BOGÓW w promocji

okl_pokarm.jpg

Uff… Ostatnie dni upłynęły nam na zbieraniu zamówień, pakowaniu i wysyłaniu książek. Szybko udało nam się sprzedać egzemplarze promocyjne. Postanowiliśmy więc zwiększyć pulę egzemplarzy promocyjnych o 23 sztuki, ku zadowoleniu naszych stałych czytelników, którzy nie wykazali się błyskawicznym refleksem.

Jednocześnie dziękujemy wszystkim naszym czytelnikom, którzy zdążyli już zamówić Pokarm Bogów i prosimy o cierpliwość – przesyłki wysyłamy w zawrotnym tempie.