Kategorie
Okultura Recenzje Serwis Wydarzenia

BEYOND PSYCHEDELICS 2018

Sala główna konferencji Beyond Psychedelics 2018

Widmo krąży po świecie, widmo rewolucji… czy też raczej, jak wolą to nazywać sami bohaterowie przybierających na gwałtowności zdarzeń – widmo renesansu psychodelicznego. Coś faktycznie jest na rzeczy. Po ponad trzydziestoletniej przerwie w legalnych badaniach nad substancjami zmieniającymi świadomość, w trakcie której wmawiano nam, że psychodeliki powodują rozstrój nerwowy i uszkodzenia genetyczne, od kilkunastu lat słychać głosy, że nie sposób wrzucać do jednego worka bogatej różnorodności substancji psychoaktywnych. Nie warto też upraszczać coraz bardziej skomplikowanego obrazu tego zjawiska, posługując się fałszywym rozróżnieniem na miękkie i twarde narkotyki. Co zatem warto? Warto badać poszczególne substancje, ich wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne oraz oddziaływanie kulturowe. Metodycznie, skrupulatnie, bez zahamowań.

Rita Koćarova i Maria Vivian Drinkova – organizatorki konferencji

Jeszcze do niedawna nie było to możliwe. Jednak dzięki działalności takich organizacji lobbujących na rzecz legalnych badań nad psychodelikami jak Beckley Foundation z Wielkiej Brytanii oraz Heffter Research Institute i Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies z USA, w minionej dekadzie możemy obserwować wzbierającą nową falę badań nad tymi wciąż zakazanymi substancjami. Towarzyszy jej wzrost zainteresowania rozmaitej maści „ceremoniami” i „festiwalami” psychodelicznymi, a także konferencjami zrzeszającymi zarówno naukowców, jak i szamanów, neo-szamanów oraz niezależnych psychonautów. Jedną z nich jest konferencja „Beyond Psychedelics”, której drugą edycję zorganizowano w Pradze w dniach 21-24 czerwca.

Ceremonia otwarcia Beyond Psychedelics 2018
Ceremonia otwarcia Beyond Psychedelics 2018

Twórcami tej konferencji są w przeważającej mierze młodzi naukowcy z czeskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego oraz czeskiej sekcji Towarzystwa Psychodelicznego, m.in. Rita Koćarova, Eva Cesarova, Maria Vivian Drinkova i Petr Winkler. Sama jej struktura przypomina londyńską konferencję „Breaking Convention”, z podziałem na cztery równolegle przebiegające bloki tematyczne. W odróżnieniu od typowych konferencji naukowych, „Beyond Psychedelics” buduje pomost pomiędzy „fachowcami” a „laikami”, wychodząc z założenia, że twórcza wymiana zachodząca pomiędzy tymi dwiema grupami wytwarza efekt synergii, przyczyniając się do rozwoju kultury psychodelicznej. Stąd na tegorocznej edycji mogliśmy wysłuchać mocno specjalistycznych wykładów nestora chemii psychodelicznej Davida E. Nicholsa o analogach LSD oraz dr. Thomasa Palenićka na temat neurologicznych korelacji doświadczeń z psylocybiną, jak również znacznie luźniejszych wystąpień maga chaosu Juliana Vayne’a na temat ceremonii psychodelicznych, czy Ayany Iyi na temat współczesnych czarów z grzybami psylocybinowymi.

Julian Vayne o antycznych, nowożytnych i współczesnych rytuałach psychodelicznych

W trakcie konferencji przedstawiono obecny stan badań nad psychodelikami. Dr Ben Sessa mówił o prowadzonych przez siebie badaniach nad terapeutycznym potencjałem MDMA w leczeniu dorosłych pacjentów z chorobą alkoholową oraz dzieci z przewlekłym stresem pourazowym. Dr Matthew Johnson dokonał przeglądu badań w Johns Hopkins School of Medicine, ze szczególnym uwzględnieniem jego własnych studiów nad wykorzystaniem psylocybiny do walki z nałogiem nikotynowym. Rick Doblin zaprojektował świetlaną wizję ostatniego etapu badań nad MDMA, mającego na celu dopuszczenie tej substancji na rynek dla amerykańskich weteranów wojennych cierpiących na lekooporny stres pourazowy.

Wykład dr. Bena Sessy o MDMA jako „antybiotyku psychiatrii”
Dr Matthew Johnson opowiada o badaniach nad psylocybiną, salvinorinem i DXM prowadzonych w Johns Hopkins University School of Medicine
Rick Doblin z MAPS w rozmowie z dr. Petrem Winklerem z czeskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego

Jednym z najczęściej pojawiających się haseł była „normalizacja psychodelików”. Zdaniem wielu naukowców niezbędnym dla niej warunkiem jest ich „medykalizacja”, czyli oddanie tych substancji w ręce specjalistów z wieloletnim, akademickim i lekarskim doświadczeniem badawczym. Nie zabrakło jednak głosów, że zbytnia specjalizacja badań nad psychodelikami nie powinna odbywać się kosztem ich potencjału poznawczego. Blaskom i cieniom samodzielnych eksperymentów, odbywających się poza kontekstem naukowym, poświęcono liczne debaty. Najwięcej emocji wzbudziła dyskusja o 5-MeO-DMT, niezwykle potężnej substancji pochodzącej z jadu ropuchy Bufo Alvarius, stanowiącej ostatni „krzyk mody” w społeczności psychodelicznej. Jack Alloca i Octavio Rettig wskazywali na jej potężne wsparcie w pokonywaniu ciężkich nałogów. Śmierć niektórych jej użytkowników rzuca wszakże cień na jej stosowanie w sposób partyzancki. Podobne wątpliwości budzą undergroundowe badania nad ibogainą. Pociąga jej moc terapeutyczna, odrzuca los samodzielnych badaczy – liczne zgony i życiowe tragedie.

Arcychemik dr David E. Nichols opowiada o analogach LSD
Rewolucja cyberdeliczna wg Jose Montemayora

Skoro już mowa o „renesansie”, nie można zapominać o tym, że psychodeliki mogą sprzyjać rozwijaniu ludzkiego potencjału. Wskazywał na to Stanislav Grof, z którym przeprowadzono telekonferencję. Jeśli bowiem będziemy posługiwać się nimi tylko i wyłącznie jako środkami ułatwiającymi adaptację w zmiennych i często trudnych warunkach współczesnego życia, utracimy być może to, co w nich najważniejsze – ich moc transcendencji, poszerzania granic wyobraźni i tego co dostępne w zasięgu naszych zmysłów. O roli ekstazy i ekscesu w dziejach ludzkości fascynująco opowiadał prof. Torsten Passie, wskazując na to, że już u Platona, a jeszcze wyraźniej u „doktorów Kościoła” widać niechęć do samodzielnego poszukiwania wizji. O roli tych wizji w rozwoju religii opowiadał dr William Richards. Chyba jednak najbardziej „fantastyczny” blok wykładów dotyczył rozwijania wizji przy pomocy nowoczesnych technologii. Towarzyszyła temu prezentacja różnych instrumentów do „neuro-feedbacku”.

Webchat z dr. Stanislavem Grofem
Prof. Torsten Passie i Amanda Feilding (Beckley Foundation) – pionierzy odrodzenia psychodelicznego

Obfitość materiału badawczego oraz radosna, pełna ekscytacji atmosfera udzielająca się uczestnikom tego niezwykle ciekawego wydarzenia wskazuje na jedno: Żyjemy w fascynujących czasach, gdzie niezależnie od licznych zakazów, presji i represji, niemal wszystko jest możliwe. Mimo wielu niepewności, jedno jest pewne – na dobre czy na złe, przyszłość będzie psychodeliczna!

Dariusz Misiuna

zdjęcia Maciej Lorenc

Komitet organizacyjny konferencji Beyond Psychedelics 2018
Kategorie
Filmy Recenzje Serwis

Kongres – psychodeliczna odsłona Ariego Folmana już w kinach

Ari Folman w Kongresie sprawnie buduje krytyczną narrację na temat zawiłych ścieżek, którymi poruszają się ludzkie pragnienia. Reżyser Walca z Bashirem swój najnowszy film inspiruje Kongresem futurologicznym Stanisława Lema, jednak wchodzi z książką w twórczy dialog, odstępując od wielu fabularnych nawiązań do oryginału i nie czyniąc z niego gotowego przepisu na kolejną produkcję sci-fi.

Grająca samą siebie, aktorka Robin Wright mieszka z dwójką dorastających dzieci w hangarze nieopodal lotniska. W międzyczasie w branży filmowej ma miejsce technologiczny przewrót i producenci jednej z hollywoodzkich wytwórni stawiają ją przed trudnym wyborem. Albo pozwoli się zeskanować i podpisze zgodę na dożywotnie wykorzystanie swego wizerunku w filmach, które nie zawsze będą szły w parze z jej przekonaniami, albo zostanie skazana na zapomnienie. Jako matka zmagająca się z chorobą jednego ze swoich dzieci, Wright staje przed niełatwą decyzją. Kiedyś jako znakomicie zapowiadający się talent, odrzucała większość proponowanych jej ról. Dziś jako przygasająca gwiazda, pragnie zachować młodość i nie chce skazywać swojej rodziny na niepewną przyszłość, której wizja bez stałego źródła dochodu nie zapowiada się kolorowo. Robin podpisuje kontrakt, stając się tym samym własnością studia Miramount.

Kongres Okultura Serwis Informacyjny

Szybki rozwój technologii przenosi nas do świata przyszłości, w którym koncerny farmaceutyczne w porozumieniu ze studiami filmowymi sprzedają kompletne pakiety rozrywki. Po spożyciu pigułki można zapomnieć o sobie i swym dotychczasowym życiu, stając się dowolną postacią, od hippisowskiej wersji Jezusa Chrystusa po oniryczne Syreny z obrazów Klimta. Podłączając się do zanimowanego świata iluzji, ego wyparowuje i zapanowuje ogólna szczęśliwość. Zacierają się natomiast granice wolności jego użytkowników, gdyż w świecie tego snu w śnie łatwo ulegać kolejnym pragnieniom, dyktowanym przez pomysłodawców owego przedsięwzięcia.

Kongres, reż. Ari Folman

W dużej mierze film jest animowany. Dość ascetyczne, przestrzenne i rozświetlone sceny z realnego świata odważnie przeplatają się z gęstymi  kreskówkami rodem z kwasowych wizji… a jak to w wizjach bywa, nie każda scena musi być logiczną konsekwencją poprzedniej. Spójną klamrą filmu jest jednak jego przekaz. W Kongresie Ari Folman krytycznym okiem patrzy na nieograniczone możliwości technologii, kąśliwie i satyrycznie komentuje branżę filmową i współczesną kulturę konsumpcyjną, w której niewiele już zostało po samodzielnym myśleniu. Reżyser kładzie nacisk na problem kryzysu tożsamości oraz wolnej woli, odkrywając przed widzem, że pragnienia to tylko złudzenia odwracające uwagę od realnego świata.

Kategorie
Koncerty Muzyka Okultura Recenzje Serwis

O CocArcie słów kilka – relacja Krzysztofa Mirowskiego i Piotra Mirskiego.

Na III edycję CocArt Music Festival czekaliśmy dwa lata. Rok temu do festiwalu nie dopuściła dyrekcja CSW na spółkę z żałobą narodową po katastrofie smoleńskiej.
Dwóch Rafałów, Iwański i Kołacki, z toruńskiego ansamblu Hati ciągną wózek dalej i robią to w sposób więcej niż profesjonalny. Udowodnili to już na wstępie niebanalną konferansjerką.

Na pierwszy ogień poszedł nowojorski PAS. To kwartet prezentujący nad wyraz interesujący etno hałas przy użyciu m.in. tak. typowego dla poszukującej elektroniki thereminu jak i nieco mniej typowego kołowrotka wędkarskiego. Warto podkreślić niepoślednią dyscyplinę muzyków, gdyż całość brzmiała zaskakująco spójnie zarówno w układzie czteroosobowym jak i po dołączeniu Hati z miniaturowym zestawem idiofonów. Muzykę dopełniły interesujące wizualizacje, w drugiej części występu generowane na analogowym sprzęcie przez Raymonda Salvatore Harmona.

Jako drugi pojawił się Dave Phillips – weteran szwajcarskiej sceny grindcore, który jak wielu ekstremistów gitarowego hałasu lat osiemdziesiątych, z czasem zaadaptował na potrzeby swojej twórczości elektroniczne zabawki. Ascetyczny występ zagrany bez wizuali, bez świateł, jeśli nie liczyć lampek ewakuacyjnych w garażu toruńskiego CSW, był w całości poskładany jazgotu zamplifikowanych do granic tolerancji słuchu, dźwięków wytworzonych przez różne gatunki owadów – nad wyraz mocny set i mimo skromnej formuły naprawdę interesujący.
Niestety nie obyło się bez zgrzytu – w środku występu jeden z widzów dość głośno i nieprzyjemnie wyrażał się o muzycznych koncepcjach Phillipsa. Jak się później okazało tym człowiekiem był lokalny luminarz kulturalny, Marek Żydowicz – znany szerzej jako szef festiwalu Camerimage i co warte podkreślenia, jeden z twórców toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej. Rozumiem, że muzyka szczególnie tak mało przystępna dla Żydowicza jak produkcje Phillipsa, może budzić emocje, ale na litość boską, osobie o takich horyzontach nie wypada zachowywać się jak nawalonemu studentowi na juwenaliach.
Wróćmy jednak do warstwy dźwiękowej.

Kategorie
Książki Okultury Recenzje Serwis

Recenzja KOSMICZNEJ MEDYTACJI

„Gnostyckie voodoo (voudon, wudu) to system, który nawet wśród innych prądów okultystycznych jawi się jako unikalny i niezwykły. Charakterystyczną jego cechą jest osadzenie w zachodniej tradycji magicznej (gnostycyzm i hermetyzm) i połączenie jej z rdzennie haitańską metafizyką.” – pisze Patryk Balawender w umieszczonej na portalu GILDIA TAJEMNIC recenzji Kosmicznej medytacji Michaela Bertiauxa. Calosc recenzji znajdziecie tutaj.

Kategorie
Okultura Recenzje Serwis Uncategorized

Recenzja NAJDALSZEJ PODRÓŻY w Gildii

„W Polsce nie rozmawia się o śmierci. Owszem, media uwielbiają ten temat, ale język i sposób, w jaki o tym mówią, ma charakter raczej sensacyjny. Straszą i oskarżają, sięgają po silne emocje, ale pozostawiają ludzi bez głębszej refleksji. O ile śmierć może być jeszcze atrakcyjna (począwszy od książkowych czy filmowych “wyciskaczy łez”, przez wampiryczną modę, aż po sukcesy licznych sekt), to samo umieranie ciągle pozostaje na uboczu, a może nawet jest tematem tabu, tym bardziej teraz, kiedy młodość jest dyktatorem społecznych pragnień. Umieranie jest bowiem brzydkie, często pozbawione godności, a także zbyt złożone emocjonalnie. Dotyka nie tylko osoby, które umierają, ale wszystkich, którzy są blisko niej – od rodziny, przyjaciół, po lekarzy, pielęgniarki, aż po przypadkowe, obce osoby. Co jakiś czas pojawiają się publiczne dyskusje na te tematy, które nie zamykają się w politycznych czy też tabloidowych hasłach, niekiedy zbyt dużo tam coelhowskiej, pustej wrażliwości, którą cechuje przekonanie, że można całą tę problematykę zamknąć w jednym zdaniu.

Dlatego też wydanie Najdalszej podróży, książki o śmierci i umieraniu, której autorem jest czeski naukowiec Stanislav Grof powinno stać się ważnym wydarzeniem (tak, nie bójmy się takiego określenia).”

– pisze Beata Bartecka w recenzji Najdalszej podróży, która ukazała się w serwisie internetowym Gildii. Więcej przeczytacie tutaj.

Kategorie
Recenzje Serwis Uncategorized

Płyty z Monotype Records

Zaprzyjaźnione z nami wydawnictwo płytowe Monotype Records, specjalizujące się w muzyce elektronicznej, postrockowej, ambientowej, eksperymentalnej, psychodelicznej i noise’owej, ostatnio wydało kilka bardzo ciekawych płyt, które warto polecic uwadze miłośników nietuzinkowych dźwięków. Najciekawsze są, naszym zdaniem, następujące CD’s:

BRASIL AND THE GALLOWBROTHERS BAND – IN THE RAIN, IN THE NOISE

Liryczna, niezwykle nastrojowa muzyka psychodeliczna, utrzymana trochę w duchu dawnych produkcji Obuhowych (kto wspomina z łezką w oku Księżyc i dawne Za Siódmą Górą, ten zanurzy się w te dźwięki z błogą rozkoszą). Między snem, melancholią a błogim spokojem. Obrazy malowane dźwiękiem.

NEUROBOT – PĘTLA BOHUMINA

Kto wie, czy nie najciekawsza płyta z kręgu muzyki noise, fields recordingu i szeroko rozumianego eksperymentu, spośród wydanych w Polsce w XXI wieku! Owoc improwizacji zarejestrowanej pewnej styczniowej nocy 2001 roku. Szumy, zlepy, trzaski, kołysanie sfer technicznych, soniczna wiwisekcja miejskiej przestrzeni. Zdecydowanie nie tylko dla miłośników noise’u. Płyta, która już teraz stała się klasyką, a po sprzedaniu małego nakładu okaże się białym krukiem.

JASON KAHN / Z’EV – INTERVALS

Kolaboracja dwóch znakomitych instrumentalistów. Kolejna świetna płyta Z’EVa, całkiem słusznie określanego mianem jednego z prekursorów ruchu industrialnego.

Zachęcamy też do zapoznania się z innymi płytami z katalogu wytwórni Monotype Records, a także z niezwykle atrakcyjnymi promocjami. Tych płyt wstyd nie słyszec!

Kategorie
Recenzje Serwis Uncategorized

Recenzja NAJDALSZEJ PODRÓŻY w Nowej Fantastyce

W najnowszym numerze „Nowej Fantastyki” ukazała się następująca recenzja Najdalszej podróży Stanislava Grofa pióra Jacka Osieckiego:

Kategorie
Recenzje Serwis Uncategorized

Nieszufladowa recenzja KSIĘGI ROZKOSZY

W popularnym serwisie literackim Nieszuflada ukazała się recenzja KSIĘGI ROZKOSZY Austina Osmana Spare’a pióra Jakuba Winiarskiego. Oto ona:

Potomkowie Szymona Maga (cz.1) (Austin Osman Spare, „Księga rozkoszy”)

„Potomkowie Szymona Maga. Imię ich: legion. Jednym z mniej do niedawna znanych, czy też znanych wyłącznie w wąskich ezoterycznych kręgach był urodzony 30 grudnia 1886 roku syn londyńskiego policjanta Austin Osman Spare, genialny – jak wielu ocenia – rysownik i autor oryginalnej doktryny hermetycznej Kia. Znak rozpoznawczy jego sztuki: twarze o wyrazistym, jak gdyby nieco obłąkanym spojrzeniu, szerokie skrzydła biorące swój początek z okolic uszu, obwisłe piersi, kreska sytuująca się – piszę to jako laik – gdzieś pomiędzy Goyą z „Gdy rozum śpi…” a Aubreyem Beardsleyem, tyle że rozprzężonym, wyzbytym całej secesyjnej sztuczności, takim mniej stonowanym Beardsleyem. Mówi się i pisze, że Spare po zaznaniu wczesnej sławy (zaczął rysować w wieku lat trzech, w wieku trzynastu był już dość popularny) szybko został zapomniany przez współczesnych, a to z powodu zjawienia się twórców kubizmu, artystów tej miary co Picasso i Braque, przy których dziełach jego własne zdawały się anachroniczne. Czas pokazał raz jeszcze, że choć w sztuce jest rozwój, to nie ma zasadniczego postępu i dziś dzieła Austina Spare’a, choćby te ilustrujące „Księgę rozkoszy”, poruszają może nawet bardziej niż przed dwustu laty. Ale Spare to nie tylko rysunki, to także późnowiktoriańska, jeśli tak można powiedzieć, magia. Magia w sensie dobywania z człowieka zdolności, o jakie czasem się podejrzewa jedynie. A. O. Spare nie był jednak typowym „magiem”. Przez jakiś czas związany co prawda ze słynną „Bestią 666″ Aleisterem Crowleyem nie sprostał ponoć – jak wieść niesie – rygorom inicjacyjnym stosowanym przez tegoż i nie dopuszczono go do elitarnego i rozsławionego zakonu Astrum Argentum. Być może z tego też względu, mimo iż przesycona myślą gnostycką i – z punktu widzenia ortodoksji – heretycką, jego „Księga rozkoszy”, choć dała początek licznym odgałęzieniom tak zwanej współczesnej magii chaosu, jak pisze we wstępie do tego dzieła Gavin Semple: „nie pretenduje do bycia czym innym niż jest, czyli dziełem artysty żyjącego i pracującego w Anglii na początku epoki nowoczesnej.” Główne elementy myśli Spare;a to: mistycyzm Kia, praktyka magiczna, „pozycja śmierci”, sztuka sigli, psychologia wiary oraz koncepcja „miłości własnej” – wszystkie je dość dokładnie omawia Semple we wstępie, co istotne, bo sam Spare do najłatwiejszych, najklarowniej piszących ezoteryków nie należy. Miewa jednak – trzeba to zauważyć – wzloty aforystyczne. Pisze wtedy w natchnieniu: „Osobiście, nie spotkałem jeszcze Człowieka, który nie byłby Bogiem. Albo stwierdza, jak w rozdziale „Rytuał i doktryna”: „Kiedy leniwie leżysz na plecach, całe ciało ziewa i uśmiecha się.” Lub nawołuje, nie troszcząc się o doprecyzowanie, co ma konkretnie na myśli: „Stańcie się mistykami.” Spare bywa również – i z tego względu o tej pozycji piszę – niemal poetą i myślicielem. Pisze wtedy np. tak: „Niewielu ludzi jest świadomych swoich wierzeń oraz pragnień. Gdy tylko zaczną, będą namierzać swe wierzenia aż dostrzegą własną wolę. Choć posiadają one dwojaka postać, zawsze odnajdują spoistość w pragnieniu. Jednak dzięki tej dualności nie sposób ich kontrolować. Wola i wiara zawsze będą się od siebie różnić i wpływać jedna na drugą. W końcu żadna z nich nie pokona drugiej, albowiem radość skrywa się pod postacią smutku. Zjednocz ze sobą te uczucia.” Niektóre miejsca „Księgi rozkoszy” przywodzą na myśl – daleka to reminiscencja, ale jednak – „Paryski spleen” Baudelaire’a, lecz już grafiki zdobiące to dzieło – te równych sobie nie mają. I rzec można, że był Spare w rysunku tym, kto wskazywał motywy najskrytsze i obsesje te właśnie, które Baudelaire w poezji przetwarzał.”

Kategorie
Recenzje Serwis

Recenzja KSIĘGI ROZKOSZY w Akancie

W marcowym numerze miesięcznika literackiego „Akant” ukazała się recenzja wydanej przez nas KSIĘGI ROZKOSZY Austina Osmana Spare’a. Jej autor, Krzysztof Grudnik, pisze m.in.:

„Nie przypominam sobie książki, która by wcześniej tak dalece była wypełniona postulatem „nie wierzę”. Nawet „Tako rzecze Zaratustra” pozostaje pod tym względem daleko w tyle, a przecież objętościowo znacznie przerasta „Księgę rozkoszy”. Spare stawia sprawę jasno: „wiara to wyrzeczenie, to metafora idiotyzmu” (s. 23) a później konsekwentnie trzyma się tego, obalając kolejno wszystkie sposoby i systemy wierzenia, aż po twierdzenie, iż „idea Boga to grzech pierworodny”.

„Księga rozkoszy” jest w gruncie rzeczy księgą jaźni. Osobliwie opisanej i oryginalnie przedstawionej. To właśnie jaźń staje się wyjściem do rozważań nad pragnieniem i koniecznością jego suwerenności, nad tym, co stanowi dla jaźni ograniczenie, i jak wykorzystać ją w procesie tworzenia przemieniając w niewyczerpane źródło natchnienia i szału twórczego.”

Całość recenzji można przeczytać w wortalu literackim Granice.

Kategorie
Książki Kultura i sztuka Recenzje Serwis

Książki o masonerii

Wiele wskazuje na to, że polski rynek wydawniczy z mozołem nadrabia poważne opóźnienia w zakresie wiedzy o jednym (wielu?) z najważniejszych stowarzyszeń inicjacyjnych w nowoczesnym świecie – masonerii. Dotychczas wydawane publikacje myliły zazwyczaj masonologię z ufologią i pulpową powieścią detektywistyczną. Dobrze więc się stało, że ostatnio ukazały się dwie obfite i dosyć rzetelne publikacje na ten temat.

Pierwsza z nich to Masoneria Norberta Wójtowicza – autora konserwatywnego, lecz podchodzącego do swej tematyki badawczej z dużym znawstwem i bez uprzedzeń. W tym słowniku znajdziemy „kilka ważnych grup haseł. Pierwszą stanowią hasła poświęcone podstawowym symbolom masońskim, drugą – hasła omawiające ryty wolnomularskie, trzecią – hasła dotyczące życia (podstaw prawnych funkcjonowania loży, poszczególnych urzędników lożowych i samego wyglądu loży), czwartą – hasła traktujące o organizacjach paramasońskich. Całość dopełniają hasła biograficzne, przedstawiające głównie wolnomularskich myślicieli i reformatorów, oraz hasła wyjaśniające relacje między Kościołem a wolnomularstwem.”

Druga z pozycji to dzieło W. Kirka MacNulty’ego WOLNOMULARSTWO. Sekrety i symbole masonów, ich historia i znaczenie. „Książka wykorzystując nawiększe światowe zbiory miłośników, w tym wiele dokumentów nigdy nie publikowanych, przedstawia rzetelny, oparty na materiale źródłowym obraz tej organizacji. Omawia początki wolnomularstwa, jego historię, filozofię rytuałów towarzyszących stopniom wtajemniczenia, ulegające stałym zmianom związki między masonerią a społeczeństwem, mówi o zagadkach i tajemnicach walnomularzy, wreszcie prezentuje najbardziej zasłużone dla tej organizacji postacie „braci w fartuszkach”.