Kategorie
Koncerty Muzyka Okultura Recenzje Serwis

O CocArcie słów kilka – relacja Krzysztofa Mirowskiego i Piotra Mirskiego.

Na III edycję CocArt Music Festival czekaliśmy dwa lata. Rok temu do festiwalu nie dopuściła dyrekcja CSW na spółkę z żałobą narodową po katastrofie smoleńskiej.
Dwóch Rafałów, Iwański i Kołacki, z toruńskiego ansamblu Hati ciągną wózek dalej i robią to w sposób więcej niż profesjonalny. Udowodnili to już na wstępie niebanalną konferansjerką.

Na pierwszy ogień poszedł nowojorski PAS. To kwartet prezentujący nad wyraz interesujący etno hałas przy użyciu m.in. tak. typowego dla poszukującej elektroniki thereminu jak i nieco mniej typowego kołowrotka wędkarskiego. Warto podkreślić niepoślednią dyscyplinę muzyków, gdyż całość brzmiała zaskakująco spójnie zarówno w układzie czteroosobowym jak i po dołączeniu Hati z miniaturowym zestawem idiofonów. Muzykę dopełniły interesujące wizualizacje, w drugiej części występu generowane na analogowym sprzęcie przez Raymonda Salvatore Harmona.

Jako drugi pojawił się Dave Phillips – weteran szwajcarskiej sceny grindcore, który jak wielu ekstremistów gitarowego hałasu lat osiemdziesiątych, z czasem zaadaptował na potrzeby swojej twórczości elektroniczne zabawki. Ascetyczny występ zagrany bez wizuali, bez świateł, jeśli nie liczyć lampek ewakuacyjnych w garażu toruńskiego CSW, był w całości poskładany jazgotu zamplifikowanych do granic tolerancji słuchu, dźwięków wytworzonych przez różne gatunki owadów – nad wyraz mocny set i mimo skromnej formuły naprawdę interesujący.
Niestety nie obyło się bez zgrzytu – w środku występu jeden z widzów dość głośno i nieprzyjemnie wyrażał się o muzycznych koncepcjach Phillipsa. Jak się później okazało tym człowiekiem był lokalny luminarz kulturalny, Marek Żydowicz – znany szerzej jako szef festiwalu Camerimage i co warte podkreślenia, jeden z twórców toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej. Rozumiem, że muzyka szczególnie tak mało przystępna dla Żydowicza jak produkcje Phillipsa, może budzić emocje, ale na litość boską, osobie o takich horyzontach nie wypada zachowywać się jak nawalonemu studentowi na juwenaliach.
Wróćmy jednak do warstwy dźwiękowej.

Kategorie
Muzyka Serwis

Muzyka na długie zimowe wieczory

Podcast Brainwashed w swej najnowszej edycji proponuje utwory na długie zimowe wieczory. Tym razem leitmotiffem jest pianino. W audycji znajdziemy:

Little Annie, „Strangelove” (Songs from the Coalmine Canary) 2006 Durtro/Jnana
Antony and the Johnsons, „Whose Are These” (The Turning Commemorative 7″ Picture Disc) 2006 Rebis
Diamanda Galas, „I Put a Spell On You” (La Serpenta Canta) 2003 Mute
The Legendary Pink Dots, „Ghost” (Nemesis Online) 1998 Soleilmoon
Labradford, „track 3″ (E Luxo So) 1999 Kranky
The Dead Texan, „Aegina Airlines” (The Dead Texan) 2004 Kranky
Nurse With Wound, „Lea Tantaaria” (Automating Vol. 2) 1986 United Dairies
Coil, „Red Queen” (Musick to Play in the Dark vol. 1) 1999 Chalice
Current 93, „Judas as Black Moth” (An Indtroduction to Suffering) 1999 Durtro
Meat Beat Manifesto, „Granulation 1″ (At the Center) 2005 Thirsty Ear

Kategorie
Muzyka Serwis Uncategorized

Płyta upamiętniająca Zdzisława Beksińskiego

20070128123450_1.gif

Wydawnictwo muzyczne Wrotycz Records przymierza się do wydania kompilacji dedykowanej Zdzisławowi Beksińskiemu. Na płycie znajdą się utwory projektów: Asmorod (FR), Contemplatron (PL), Desiderii Marginis (S), Gustaf Hildebrand (S), His Divine Grace (D), Hybryds (BE), Inade (D), Job Karma (PL), Kratong (RU), Necrophorus (S), Svartsinn (N), Zenial (PL).

Kompilacja zostanie wydana 21 lutego 2007 r., w drugą rocznicę śmierci Zdzisława Beksińskiego. Wszystkie utwory, które znalazły się na płycie, nie były wcześniej publikowane i są inspirowane malarstwem Zdzisława Beksińskiego. Ponieważ Malarz nigdy nie tytułował swoich prac, utwory również nie zostały zatytułowane.

Część dochodów z wydawnictwa zostanie przekazana na rzecz Muzeum Historycznego w Sanoku, które jest właścicielem największej kolekcji prac Z. Beksińskiego. Pieniądze te wesprą rozbudowę Galerii Zdzisława Beksińskiego.

Format: CD, kartonowa obwoluta zawierająca 12 kart z reprodukcjami obrazów
Czas: 67:59

Edycja limitowana: 750 ręcznie numerowanych kopii

Kategorie
Muzyka Serwis

Nowy Brainwashed z muzyką eksperymentalną

Ostatnia edycja podcastu Brainwashed Radio prezentuje szereg w większości nowych utworów nagranych przez artystów związanych z tym niezwykle zasłużonym portalem, poświęconym muzyce eksperymentalnej:

Meat Beat Manifesto, „Storm the Dub (Twilight Circus Dub Sounsystem remix)” (Storm the Studio RMXS) 2003 Tino Corp

The One Ensemble, „Joker Burlesque” (Wayward the Fourth) 2007 Secret Eye

Trans Am, „Obscene Strategies” (Sex Change) 2007 Thrill Jockey

Stars of the Lid, „A Meaningful Moment Through a Meaning(Less) Process” (Their Refinement of the Decline) 2007 Kranky

The Legendary Pink Dots, „Birdie” (All the King’s Horses) 2002 Soleilmoon

Fridge, „Ark (Herber’s Fully Flooded remix)” (Eph Reissue) 2002
Brainwashed/Temporary Residence

Aranos, „Instant Father” (Tangomango) 2004 Pieros

Essie Jain, „Glory” (Essie Jain) 2007 Badabing!

Greater Than One, „Utopia” (Utopia) 1989 WaxTrax!

!!!, „Heart of Hearts” (Myth Takes) 2007 Warp

Kategorie
Muzyka Serwis Uncategorized

David Tibet prezentuje swoją ulubioną muzykę

Gospodarzem najnowszej edycji podcastu Brainwashed Radio jest David Tibet z Current 93, który prezentuje swoje ulubione utwory:

Six Organs of Admittance, „Hum a Silent Prayer” (Compathia)
Bill Fay, „The Sun is Bored” (Bill Fay)
Bill Fay, „Plan D” (Time of the Last Persecution)
Current 93, „Then Kill Caesar” (Black Ships Eat the Sky)
Om, „On the Mountain at Dawn” (Variations on a Theme)
Shirley and Dolly Collins, „Rambleaway” (Anthems in Eden)
Don Bradshaw-Leather, „Part 1″ (Distance Between Us)
Ramases, „Life Child” (Space Hymns)
Michael Cashmore feat. Antony, „How God Moved At Twilight” (The Snow Abides)
Love, „Alone Again Or” (Forever Changes)
Simon Finn, „Jerusalem” (Pass the Distance)
The Benedictine Nuns of St. Cecilia’s Abbey, „Litany of the Blessed Virgin” (Gregorian Chant)

Kategorie
Muzyka Serwis

Świąteczny atak Zgniłego Mięsa

Z racji zbliżającego się okresu świątecznego prezentujemy najnowsze dokonania wytwórni muzycznej Zgniłe Mięso, dzięki której zmartwychwstają zdawałoby się nawet najbardziej ukatrupione nurty muzyczne.

Zgniłe Mięso Rekords od lat konsekwentnie lasuje umysły słuchaczy i krytyków przywykłych do konkretnych gatunków i trendów muzycznych. Artyści z kręgu tej najbardziej tajemniczej wytwórni na polskim rynku muzycznym idą w poprzek utartych schematów, stale dokonując wiwisekcji gustów. Wsłuchując się w płyty Zgniłego można więc odpaść od „konsensualnej rzeczywistości”, zanurzając się w całkiem innym świecie, gdzie „wszystko jest możliwe i nic nie jest oczywiste” albo też doznać reakcji alergicznej, apopleksji percepcji, podczas której wszelkie nasze oczekiwania wiją się w spazmach śmiechu lub odruchowej niechęci.

Wszystko to sprawia, że płyt Zgniłego słuchają tylko wybrańcy, którym nie brak odwagi dostrajania się do nowego, stale zmiennego kanału rzeczywistości, do całkowitej muzycznej transgresji. Wybrańcy ci nie rzadko lądują później w zakładach psychiatrycznych lub Sejmie Rzeczypospolitej, o czym świadczy przypadek posła Janowskiego (grzejącego ławę w jednej z poprzednich kadencji), który po wysłuchaniu płyty Małego Szu zaczął czochrać się i podskakiwać na mównicy, bezczelnie zwalając wszystko na złego kwasa, mimo że kilka godzin wcześniej widziano go w wytwórni Zgniłego Mięsa. O specyficznej miłości odczuwanej przez posła Rokitę do innej grupy z tej wytwórni, freakountrowego Mitcha&Mitcha, nie trzeba nawet pisać. Świadczy o tym jego kapelusz. Wtajemniczeni powiadają, że nawet niedawna seks-afera nie miałaby miejsca, gdyby na korytarzach parlamentu nie słuchano porno-disco w wykonaniu okrętu flagowego Zgniłego Mięsa, Dick4Dicka.

Uważaj i ty możesz zostać posłem, jeśli będziesz słuchać płyt Zgniłego Mięsa. A skoro o tym mowa, nadarza się ku temu szczególna okazja, ponieważ w sam raz na prawdziwe i fałszywe święta (wybór należy do ciebie!) ukazały się dwie nowe pozycje tej wytwórni.

ec0509acd7ced434b2acfee29eb18fc6,5,19,0.

Pierwsza z nich – kompilacja dwóch demówek Lorda to absolutny mus dla miłośników oldskullowego metalu, wychowanych na Kacie i Vaderze, którym nie straszne są dźwiękowe skaryfikacje, skatologia, nekrofilia i szatański seks bez zabezpieczeń. O tym wszystkim traktują teksty Lorda, gorsze (czyli lepsze?) od najgorszych (najlepszych?) tekstów zespołów blackmetalowych, przerażająco śmieszne, komicznie poważne, ociekające krwią i tajemnicą, jak na przykład liryka do kawałka pt. „Gorąca smoła”: „Pieni się w kotle gorąca smoła / Pan już nasz ofiary woła / Wychodzi z ziemi pierwszy róg / I ogon i widły i osiem nóg / Oooo Żółty ogień / Oooo Bije grom / Oooo Głowa na pień / Oooo Lordzie kom”. Do tego dochodzi równie wyrafinowana muzyka, mogąca przewrócić w grobie niejednego miłośnika Vadera i Behemotha, ponieważ Lord to muzyka dla wtajemniczonych, której nie powstydziliby się prawdziwi sataniści, gdyby naprawdę istnieli. Nic dodać, nic ująć. Szatan siedzi okrakiem na Zgniłym Mięsie, wydłubując zeń larwy wspomnień o klasyce swego ulubionego gatunku muzycznego.

55783e3f4126b2e57cc431f0296a5ef2,5,19,0.

W przypadku płyty „Nuclear War Now”, której twórcą jest Street City Nomad, czyli Karol „Suka”, znany z licznych wcześniejszych psychodelicznych projektów malarskich i muzycznych (np. legendarnej Arkony), mamy do czynienia z nieco inną sytuacją. O ile bowiem płyta Lorda rozprawicza umysły miłośników szczególnego rodzaju bluesa, zapatrzonych w ogon rogatego kudłacza, o tyle „Nuclear War Now” wymierzona jest w zwolenników „konsensualnej” rzeczywistości. To manifest ezoterrorysty, mówiącego sługusom systemu: „Wara od mojej rzeczywistości!”. Karol, jak niewielu współczesnych artystów, konsekwentnie robi swoje, nie oglądając się na tzw. realia, czy też raczej klatki (klapki) rzeczywistości. Było więc tylko kwestią czasu, kiedy wreszcie wystrzeli torpedę. Dawno nie zdarzyło mi się wysłuchać polskiej płyty, która wplatałaby niezwykle mocne choć proste teksty w finezyjną muzykę, stanowiącą psychodeliczny kolaż sampli z telewizji, wypowiedzi ulicznych oraz psychobitów kojarzących się z dźwiękami Atari Teenage Riot i Aphex Twina. Street City Nomad nie cacka się z rzeczywistością, on wali prosto z mostu w fundamenty IV Rzeszy Pospolitej. A że czyni to z punkową energią i acidowym zakrętem, zachęca do buntu i dania łupnia bandzie polityków. Rzadko się zdarza by płycie, która pod względem muzycznym wydaje się idealna na szalone balangi, towarzyszyło tak mocne przesłanie. Kupujcie więc ją, słuchajcie i róbcie swoje póki można, póki warto. I śpiewajcie wraz ze Street City Nomad: „Pokolenie JPII to nie ty, to nie ja!”

Kategorie
Muzyka

Mitch&Mitch w radiowej „Trójce”

Uwaga! Ci, którym nie jest straszna całkowita zagłada większości gatunków muzycznych mogą już dziś, 1 grudnia, o godzinie 22 wysłuchać koncertu Mitcha&Mitcha, naszych ulubionych prześmiewców, którzy zagrają na żywo w radiowej „trójce”. Mitche zagrają głównie piosenki ze swej najnowszej płyty Twelve Catchy Tunes, nagranej z jeszcze większą finezją niż ich debiutancki i już legendarny album Luv Yer Country.

okl_6023.jpg

Twelve Catchy Tunes zaprasza nas do podróży po istniejących i nie istniejących gatunkach i konwencjach muzycznych, która, zgodnie z sytuacjonistyczną strategią detournementu wkłada w istniejące formy całkowicie asynchroniczne z nimi treści. Podróż obowiązkowa dla każdego, kto nie boi zanurzyć swych uszu w takich gatunkach jak new modern porno, freakountry czy beboppunk. Sama zaś płyta jest cudowną kpiną z całej krytyki muzycznej, w związku z czym lepiej niech milkną moje słowa i wypowie się sama muzyka…

Dziś, III program PR, godz. 22.
Więcej o Mitchach na stronie Mitcha&Mitcha.

Kategorie
Muzyka Serwis

Mały Szu w kosmosie sieci

Jedna z najbardziej ezoterycznych formacji performersko-muzycznych, której członkowie nie wiedzą nawet o swej do niej przynależności, doczekała się własnego serwisu muzycznego. Od tej pory wiekopomnych utworów Małego Szu można będzie wysłuchać tutaj.

Chciałoby się rzec, czas to najwyższy, ponieważ jak bardzo daleko sięga sława Małego Szu, mogła się przekonać redakcja Okultury, obserwując podczas swej podróży po Maroku na co drugim budynku państwowym, wydesignowane niczym znak Małego Szu, odwrócone pentagramy.

Kategorie
Kultura i sztuka Muzyka Serwis

Nowa płyta Mitcha&Mitcha

okl_6023.jpg

Co ma wspólnego gigant muzyki filmowej z zapomnianym bardem i mistrzem noise-bluesa? Jeszcze do niedawna nic, za wyjątkiem opadających gaci. Ale już teraz, w tych godzinach nocnych, gdy ledwie cienka warstwa oddziela świat zmarłych od naszego życia, zmartwychwstają dawni herosi muzyki na nowej płycie Mitcha&Mitcha!

Jedna z najbardziej znanych nieznanych grup, otaczana prześmiewczym kultem, doczekała się wreszcie swej drugiej płyty, „Twelve Catchy Tunes (We Wish We Had Composed)”, będącej hołdem dla twórców, którzy znacząco wpłynęli na jej rozwój artystyczny.

Fragmenty utworów można posłuchać tutaj.

Z tej okazji zespół wyrusza w trasę, której kolejne punkty będą stanowić:
2.11.2006 – ŁÓDŹ – Jazzga
3.11.2006 – Praha (Cz) / Stimul Festival
4.11.2006 – WROCŁAW / Oda Firlej
5.11.2006 – BIELSKO-BIAŁA / Massala
7.11.2006 – KATOWICE / Cogitatur
8.11.2006 – KRAKÓW / Re
17.11.2006 – Berlin (De) / tba
18.11.2006 – Greifswald (De) / tba
19.11.2006 – SZCZECIN – Hormon
21.11.2006 – POZNAŃ / Eskulap
27.11.2006 – WARSZAWA /Teatr Rozmaitości

Naprawdę warto! „Śmiać się należy, gdy ludzkość rozpływa się w lukrze!”