Kategorie
Nauka Serwis Uncategorized

50-lecie „New Scientist”

New Scientist – amerykański tygodnik poświęconym najnowszym odkryciom naukowym świętuje swe pięćdziesięciolecie. Niestety, jak dotąd żadnemu polskiemu wydawcy nie wpadł do głowy pomysł publikowania jego polskiej edycji. A szkoda, bo w odróżnieniu od większości dostępnych w Polsce czasopism naukowych New Scientist nie zamyka się w cytadeli nauki, lecz pozwala sobie na wypady w kierunku nowych terytoriów.

Najlepszym tego przykładem jest jego numer jubileuszowy, którego autorzy starają się odpowiedzieć na osiem, najistotniejszych wg New Scientist pytań:
1) Czym jest rzeczywistość? (Roger Penrose zastanawia się nad tym, czy świat jest czymś więcej, aniżeli zbieraniną naszych różnych wyobrażeń.)
2) Czym jest życie? (Robert Hazen sugeruje, że gdybyśmy mieli do czynienia z obcymi formami inteligentnego życia, pewnie byśmy ich nie rozpoznali, nawet jeśli zamieszkiwałyby Ziemię.)
3) Czy posiadamy wolną wolę? (Patricia Churchland wysuwa hipotezę, że im więcej wiemy na temat funkcjonowania ludzkiego mózgu, tym mniejszą możemy ponosić odpowiedzialność za jego wybory.)
4) Czy świat ma naturę deterministyczną? (Vlatko Vedral uważnie się temu przygląda i mówi „być może”.)
5) Czym jest świadomość? (Paul Brooks zastanawia się nad tym, w jaki sposób mózg człowieka, przy całym zróżnicowaniu swych funkcji, zachowuje jednolitą tożsamość.)
6) Czy uda się nam stworzyć ogólną teorię wszystkiego? (Wg Michio Kaku bardzo się napracowaliśmy w tym względzie przez ostatnie dwa tysiąclecia i jesteśmy już blisko.)
7) Co dzieje się po śmierci? (Mary Roach powiada, że choć wiele osób zastanawia się nad tym pytaniem, niewielu mędrców lub szaleńców poszukuje odpowiedzi.)
8) Kto pojawi się po człowieku? (James Hughes twierdzi, że choć wszystkie gatunki z czasem wymierają lub przechodzą ewolucję, ludzkość może spotkać coś innego.)

Poza tym w numerze jubileuszowym najwybitniejsze obecnie umysły zastanawiają się nad zmianami, do których dojdzie w ciągu najbliższego pięćdziesięciolecia.

Zainteresowane tym wszystkim osoby mogą dokonać subskrybcji na stronie New Scientist. Mogą też zerknąć do październikowego numeru polskiej edycji Playboya, w którym znajduje się bardzo interesujący blok tekstów o Nowym Człowieku oraz wywiad z Rayem Kurzweilem, jednym z najbardziej wizjonerskich naukowców.

Kategorie
Nauka Serwis

Nowa hipoteza dotycząca Stonehenge

Professor Timothy Darvill, szef grupy archeologicznej na Uniwersytecie Bournemouth, opublikował pracę Stonehenge: The Biography of a Landscape, w której twierdzi, że wbrew powszechnym przekonaniom ten starożytny monument nie pełnił roli miejsca pochówku, tylko stanowił ośrodek praktyk uzdrowicielskich.

Podstawą dla tej hipotezy są znaleziska w zachodniowalijskich górach Preseli, skąd według Darvilla i jego współpracownika, Geoffreya Wainwrighta, pochodzą głazy wykorzystane przy budowie Stonehenge. „Istnieje kilka ku temu przesłanek” – powiada prof. Darvill – „Po pierwsze, do czasów współczesnych zachowały się XIV-wieczne zapiski, opowiadające o magach przenoszących olbrzymie głazy z zachodniej części Wysp Brytyjskich. Wierzono, że głazy te posiadają moc uzdrowicielską, ponieważ przez góry Preseli płynęło wiele świętych strumyków. Jeszcze w XVIII wieku ludzie przyjeżdżali do Stonehenge, by z odłupanych fragmentów głazów sporządzać talizmany.”

Według Darvilla Stonehenge było miejscem kultu prehistorycznego odpowiednika grecko-rzymskiego boga Apollo. „Mimo iż główne sanktuarium Apolla znajdowało się w Delfach, powszechnie wierzono, że Bóg opuszcza Grecję zimą i udaje się do krainy Hyborejczyków, czyli Brytanii.”

Jeśli teoria profesora Darvilla okaże się słuszna, będzie to oznaczać, że poganie powinni odprawiać ceremonie w tym miejscu kultu nie w letnie, tylko zimowe przesilenie. Wtedy bowiem miano tu urządzać wielkie rytuały uzdrowicielskie.

Kategorie
Nauka Serwis

Lek ze śliny zamiast morfiny?

Jak podaje New Scientist, naukowcy z paryskiego Instytutu Pasteura odkryli w ludzkiej ślinie substancję, której moc uśmierzania bólu jest kilkakrotnie większa niż w przypadku morfiny. Kiedy substancję tą, nazwaną prowizorycznie „opiorfiną”, podano szczurom, potrzebowały one jej trzykrotnie mniejszą dawkę, aby uzyskać podobny efekt do działania morfiny.

Naukowcy francuscy podejrzewają, że opiorfina może zastąpić w medycynie morfinę, ponieważ jest od niej mocniejsza, a na dodatek nie wywołuje uzależnienia. Według Catherine Rougeot z Instytutu Pasteura: „Opiorfina znieczula podobnie jak morfina, lecz oprócz tego posiada właściwości anty-depresyjne, które wymagają przeprowadzenia dalszych badań”. Naukowcy zastanawiają się również nad tym, czy produkować lek z ludzkiej śliny, czy też raczej wytworzyć lek, który będzie pobudzał ludzki organizm do samodzielnej, wzmożonej produkcji opiorfiny.

Kategorie
Nauka Serwis

Jak kołkiem matematyki zadać śmierć wampirowi

Z okazji zbliżającego się święta Helloween, profesor Costas Efithimiou z University of Central Florida postanowił zabić klina podaniu ludowemu, które święci triumfy we współczesnej popkulturze – mitowi wampira. Legenda ta powiada, że człowiek ukąszony przez wampira sam nim się staje i musi zaspokajać głód krwi. Profesor Efithimiou uznaje to za niedorzeczność, wycelowując w mit wampira dowód matematyczny:

„1 stycznia 1600 roku na Ziemi żyło 536,870,911 osób. Jeśli założyć, że tego dnia pojawił się na świecie pierwszy wampir, który dla zaspokojenia głodu musiał przynajmniej raz w miesiącu pić krew jakiegoś człowieka, będzie to oznaczać, że 1 lipca 1600 roku na Ziemi będą żyły dwa wampiry. Miesiąc później będzie ich czterech itd. Z tego prostego rachunku wynika, że w ciągu dwóch i pół lat wszyscy ludzie na Ziemi staliby się wampirami”. I to zakładając bardzo niski wskaźnik śmiertelności. „Biorąc to wszystko pod uwagę, ludzkość szybko by wyginęła, nawet jeśli jej populacja podwajałaby się co miesiąc, co” – jak dodaje Efithimiou – „jest mało prawdopodobne”.

Myślenie naukowe czy też dowód na to, że profesor Efithimiou rzadko wychodzi ze swego laboratorium na ulicę? Aż dziw bierze, że będąc rzetelnym naukowcem nie bierze pod uwagę całkiem innej możliwości – że wszyscy już dawno temu staliśmy się wampirami, choć tego sami nie dostrzegamy.

Kategorie
Nauka

Cannabis cudownym lekiem na bezpłodność?

Dzisiejszy New Scientist podaje, że lek zawierający substancję chemiczną znajdującą się w marihuanie, o nazwie Cannabinoid-1346, może leczyć mężczyzn z bezpłodności spowodowanej paleniem papierosów. Jest to dość zdumiewające odkrycie, ponieważ dotychczas uważano, że palenie marihuany powoduje raczej obniżenie się płodności mężczyzn. Okazuje się jednak, że syntetyczny cannabinoid przywraca nasieniu zdolność czepiania się zewnętrznej warstwy jajeczek. Zdolność znacznie osłabioną pod wpływem palenia papierosów.

Według Laniego Burkmana z Uniwersytetu z Buffalo w stanie Nowy Jork, komórki ludzkiego układu rozrodczego posiadają receptory wiążące się z substancjami chemicznymi, które przypominają cannabis, a występują w ludzkim ciele. Odkrycie to pozwoliło dr. Burkmanowi i jego współpracownikom na wyprodukowanie Cannabinoidu-1346 i poddanie go szczegółowym testom. Naukowcy najpierw potraktowali próbkę nasienia palacza tym syntetycznym lekiem, potem zaś wymieszali je z pustymi skorupami jajeczek, które wcześniej nie udawało się zapłodnić metodą in-vitro. Badanie mikroskopowe dowiodło, że pod wpływem tego leku ponad dwukrotnie zwiększyła się zdolność nasienia do łączenia się ze skorupą. Nastraja to optymistycznie naukowców z Uniwersytetu w Buffalo, którzy wierzą, że Cannabinoid-1346 może stać się cudownym lekiem na bezpłodność.