Kategorie
Uncategorized

Lon Milo DuQuette o Christopherze Hyattcie

Zmarły niedawno autor, psycholog i okultysta, Christopher S. Hyatt (właśc. Alan Miller) zostawił po sobie obfitą ilość książek. Niewielu jednak znana jest druga strona jego działalności, pozostająca w ukryciu. Uchylić rąbek tajemnicy pozwala sobie jego wieloletni współpracownik, wybitny autor książek o tematyce magicznej, Lon Milo DuQuette: „Alan R. Miller (zwany „doktorem”), autor, wydawca, popularny psycholog […]

Zmarły niedawno autor, psycholog i okultysta, Christopher S. Hyatt (właśc. Alan Miller) zostawił po sobie obfitą ilość książek. Niewielu jednak znana jest druga strona jego działalności, pozostająca w ukryciu. Uchylić rąbek tajemnicy pozwala sobie jego wieloletni współpracownik, wybitny autor książek o tematyce magicznej, Lon Milo DuQuette:

„Alan R. Miller (zwany „doktorem”), autor, wydawca, popularny psycholog ezoteryczny zmarł 9 lutego w swoim domu, w Scottsdale, w stanie Arizona. W jego ostatniej podróży asystowała mu jego żona, Linda i syn, Michael. Alan od wielu lat zmagał się z rakiem i innymi problemami natury zdrowotnej. Był moim bratem z loży O.T.O., mentorem mojej kariery, współautorem moich 4 książek, a od 20 lat przyjacielem mojej rodziny.

Informacje o jego życiu i bibliografii można znaleźć w sieci, dlatego nie ma sensu ich powtarzać. Chciałbym tu jednak odnieść się do stwierdzenia jednego z komentatorów, mówiącego że Alan bardzo się „nadymał”.

Opinia ta bardzo mnie zdumiała, ponieważ faktycznie Alan potrafił się nadąć i walnąć z gruchy niczym pacyfik rozsierdziały na penetrujące go statki. Słynął ze swego temperamentu i nagłych napadów złości. Potrafił wywołać nielada zawieruchę, porywającą jego przyjaciół, kolegów, współpracowników, prawdziwych i domniemanych wrogów. Mówienie o tym, że trudno było się z nim przyjaźnić, byłoby poważnym niedopowiedzeniem. Lecz jednocześnie był jednym z najmilszych i najszczodrobliwszych ze znanych mi ludzi. Dla naszej społeczności ezoterycznej stanowił skarb, którego nie sposób było przecenić. I to w dosłownym rozumieniu tego słowa. Dawał z siebie wszystko.

Miałem czterdzieści lat, gdy Alan Miller zachęcił mnie do pisarstwa. (W podobny sposób zachęcał innych.) Przez dwa lata spędzałem u niego pięć dni w tygodniu, ucząc się tej umiejętności. Alan raczył mnie obfitymi posiłkami i dodatkowo płacił mi 1332 dolarów (666 x 2) za ten przywilej. W międzyczasie miałem nielada przyjemność obcowania z Timothym Learym, Robertem Antonem Wilsonem i (rzecz jasna) Christopherem S. Hyattem. Cztery napisane przez nas tytuły w 1990 i 1991 roku nadal znajdują się w obiegu i otrzymuję z nich pieniądze.

O tak, Alan potrafił się „nadąć” i grzmotnąć w hipokrytów, ignorantów, tyranów, ludzi zabobonnych i miłośników represji. Kiedy tylko mógł, wspierał ludzi ze środowisk ezoterycznych. Pod koniec lat siedemdziesiątych zaprzyjaźnił się z Israelem Regardiem, prowadząc jego finanse i zapewniając mu wygodną starość w Sedonie z pokaźną sumką na koncie. Zadbał też o to, by Israel Regardie otrzymał wreszcie wynagrodzenie za swe epokowe dzieło o Złotym Brzasku – czego nie chciał uhonorować jego poprzedni wydawca.

Alan Miller potrafił też „nadąć” się i grzmotnąć w te wszystkie instytucje, których działalność kierowała się przeciw swobodom intelektualnym i duchowym. Nie było w naszej społeczności drugiej osoby tak silnie związanej z ACLU (Amerykańskim Związkiem Swobód Obywatelskich).

Jednym z jego największych dokonań na rzecz Sztuki Królewskiej było wyłożenie ze swej kiesy dziesiątków tysięcy dolarów na rzecz renowacji i doprowadzenia do standardów muzealnych 78 arcydzieł Friedy Harris, zwanych Tarotem Thota.

Alan Miller słusznie się „nadymał”, aby osiągnąć właściwy sobie rozmiar. Będzie mi go bardzo brakowało. I niezależnie od tego, czy go poznaliście w sposób bezpośredni, to i tak poczujecie tę stratę.

Lon Milo DuQuette”

P.S. Możemy od siebie tylko dodać, że pierwsze efekty braku obecności Christophera S. Hyatta na światowej scenie ezoterycznej są  widoczne już teraz. Jego najbliższy współpracownik, Nicholas Tharcher, wycofał się z prowadzenia New Falcon Publications, jednego z najlepszych wydawnictw okultystycznych i kontrkulturowych na świecie. Nick nie chciał wdawać się w walkę o „dziedziczenie tronu”, jaka jest zmorą środowisk okultystycznych. Czas pokaże, czy będzie się to wiązać z upadkiem tego świetnego wydawnictwa. Oby było inaczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *