Kategorie
Serwis Uncategorized

X-lecie Wydawnictwa Okultura

Drodzy Przyjaciele!

1 maja minie dzięsieć lat od chwili założenia naszego wydawnictwa. Dziękujemy Wam za towarzyszenie nam w tej drodze pełnej zmian, wyzwań i natchnienia. I zachęcamy do dalszej wspólnej podróży.

Okultura jest dzieckiem pasji i wiary w to, że nic nie jest oczywiste, a wszystko jest możliwe. Od dziesięciu lat staramy się Wam dostarczać dowodów na to, publikując książki buntowników i wizjonerów, nie obawiających się przekraczać ograniczeń narzucanych przez świat społecznych uwarunkowań i wyobrażeń.
Z okazji naszego dziesięciolecia przygotowaliśmy dla Was cały szereg fascynujących lektur. Pierwsza z nich ukaże się po krótkiej, kilkudniowej przerwie technicznej, w trakcie której zreorganizujemy dla Was nasz sklep, aby poprawić jego funkcjonowanie.

W ramach naszej wiosenno-letniej ofensywy, podczas której planujemy wydanie czterech publikacji oraz pierwszego numeru w pełni profesjonalnego pisma naukowego o tradycjach ezoterycznych świata, będziemy sprawować patronat medialny nad wyśmienitymi wydarzeniami okulturalnymi. O pierwszym z nich piszemy we wcześniejszej notce.

pozdrawiamy serdecznie

Wojtek Benicewicz, Joanna John, Dariusz Misiuna

Kategorie
Serwis Uncategorized

Wprowadzenie w odmienne stany świadomości: Trasa koncertowa Z’EVa i HATI

Kiedy w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku pojawiło się grono artystów-muzyków inspirowanych okultyzmem oraz szamańskimi technikami odmiennych stanów świadomości, jednym z najbłyskotliwszych i najbardziej utalentowanych w tym gronie był Z’EV – maestro instrumentów perkusyjnych, obecnie uznawany za prekursora etnicznego industrialu.

Z’EV (Stefan Joel Weisser) urodził się w 1951 r. w Los Angeles. W wieku 3 lat zaczął grać na instrumentach perkusyjnych. Swój pierwszy zestaw perkusyjny zbudował, gdy miał 6 lat. Profesjonalne występy odbywał już jako dwunastolatek. W latach sześćziesiątych udzielał się w garażowych zespołach Los Angeles. Studiował sztuki plastyczne i poezję. Od końca lat sześćdziesiątych zgłębiał struktury rytmiczne oraz muzykę perkusyjną Ghany (ludu Ewe), Indii Południowych (Tala) i Bali (Gamelan). W latach siedemdziesiątych był jednym z założycieli ruchu kulturowego znanego jako „industrial” – organizując wieczory poetyckie, performance i występując od 1977 r. z solowymi koncertami. W industrialny kontekst wpisał się jako bodaj najbardziej charyzmatyczny szaman ery przemysłowej – samotny perkusjonista, korzystający z osobliwego zestawu instrumentów etnicznych i odpadów przemysłowych.

Okultura zaprasza na ucztę dźwiękową w postaci trasy koncertowej tego wybitnego artysty z Rafałem Iwańskim i Rafałem Kołackim ze znakomitej polskiej grupy HATI, bazującej na brzmieniu instrumentów akustycznych – etnicznych i obiektów z recyklingu, łączącej eksperymenty na polu muzyki rytualno-medytacyjnej i improwizowanej. Koncerty odbędą się w następujących miejscach:

06.05 – Lódź: Jazzga (Cykl „soundimage4experience” – No. 6), godz. 21.00

07.05 – Gdańsk: CSW Łaźnia (Cykl „In Progress”), godz. 19.00

08.05 – Toruń: Lizard King, godz. 20.00

09.05 – Warszawa: Powiększenie (w ramach: „Warsaw Music Week” + X-lecie wydawnictwa Okultura), godz. 20.00

10.05 – Piotrków Trybunalski: XIII Międzynarodowy Festiwal Sztuki „Interkacje” (Ośrodek Działań Artystycznych)

Muzycy podczas trasy wejdą do Studia Sferax w Toruniu by nagrać materiał na album ‚HATI vs. Z’EV # 2′. Należy podkreślić, że pierwsza wspólna płyta ‚HATI vs. Z’EV # 1′ została wydana w 2006 roku we włoskiej wytwórni Ars Benevola Mater i zebrała świetne recenzje.

Okultura sprawuje patronat medialny nad tą trasą koncertową. Warszawski koncert 9 maja zainicjuje cykl całorocznych imprez pod naszą egidą, odbywających się z okazji naszego X-lecia.

Zapraszamy serdecznie!

Kategorie
Kultura i sztuka Performance Serwis

O króliczych performansach w VICE Magazine

Dwa lata minęły od chwili, gdy na katowickie ulice wyległy króliki, dając odpór wielkanocnemu kultowi martwego Boga. Z tej okazji Olga Drenda z magazynu VICE przeprowadziła wywiad z inicjatorkami tego wydarzenia, Małgorzatą Borowską z Towarzystwa Bellmer i Joanną John z Wydawnictwa Okultura. Zapraszamy do lektury!

Kategorie
Serwis Uncategorized

Wykład o Golemie

26 kwietnia o 18:30 odbędzie się w warszawskiej kawiarni Ethno Cafe Bílý Koníček na ul. Kredytowej 1 wykład Mikołaja Krawczyka:


“Golem – od legendy do kabalistycznych źródeł”

Zostanie w nim przedstawiony motyw sztucznego człowieka, golema, znamy z popularnych legend żydowskich, z powieści Gustawa Meyrincka, Chaima Blocha, a także z wątków obecnych w kulturze masowej. Wychodząc od analizy szczegółów tej legendy, przejdziemy do om…ówienia jej źródeł w Biblii, Talmudzie, midraszach oraz komentarzach kabalistycznych, a także Sefer Jecira, Księgi Formowania. Kolejny etap omawiania motywu golema oparty będzie o analizę językową hebrajskiego rdzenia galam. Wreszcie, jako szerokie podsumowanie, rozszerzymy dyskusję o odniesienia do koncepcji kosmicznych cyklów i autorskiej analizy kabalistycznej.

Kategorie
Serwis Uncategorized

68 rocznica wynalezienia LSD

19 kwietnia 1943 roku dr Albert Hofmann, ze szwajcarskiego laboratorium Sandoza, po pracy wsiadł na rower i doznał pierwszego doświadczenia psychodelicznego pod wpływem LSD. Ów dzień uznaje się za datę wynalezienia tej substancji psychodelicznej.

Z okazji „dnia rowerzysty” prezentujemy fragment zapisków Hofmanna na temat tego wydarzenia, które niebawem ukażą się w przygotowywanej przez nas książce:

„Eksperyment na własnej osobie:

19.IV 16:20: 0.5 cm³ półpromilowego wodnego roztworu winianu dietyloamidu przyjęte doustnie = 0.25 mg winianu LSD. Rozpuszczone w 10 cm³ wody, brak smaku.
17:00: Pojawiają się zawroty głowy, niepokój, złudzenia sensoryczne, drgawki, nerwowy śmiech.
Uzupełnienie z 21.IV: Powrót do domu na rowerze. Od 18 do około 20 najpoważniejszy kryzys (zobacz raport specjalny).

Tak wyglądają moje zapiski w notesie laboratoryjnym. Napisanie ostatnich słów z 19.IV przyszło mi z wielkim trudem. Stało się dla mnie jasne, że to właśnie LSD wywołało niezwykły stan, w którym znalazłem się w poprzedni piątek, ponieważ doświadczane przeze mnie zmiany percepcyjne były bardzo podobne, ale znacznie silniejsze. Mówienie w zrozumiały sposób kosztowało mnie sporo wysiłku. Moja asystentka wiedziała o przeprowadzanym przeze mnie eksperymencie. Poprosiłem ją, żeby odprowadziła mnie do domu. Kiedy jechałem na rowerze – nie miałem możliwości skorzystania z samochodu, ponieważ podczas wojny były one dostępne tylko najlepiej usytuowanym osobom – mój stan znacznie się pogorszył. Wszystko w moim polu widzenia lśniło i było zniekształcone, niczym w krzywym zwierciadle. Odniosłem też wrażenie, że mój rower nie rusza się z miejsca. Asystentka powiedziała mi później, że jechaliśmy bardzo szybko. Kiedy w końcu dotarliśmy do mojego domu, z trudnością poprosiłem ją, by zadzwoniła po lekarza i poprosiła sąsiadkę o mleko. Moja żona pojechała tego dnia odwiedzić swoich rodziców w Lucernie.

Pomimo odczuwanej przeze mnie dezorientacji, przez cały czas byłem w stanie myśleć w jasny i obiektywny sposób – mleko jest nieswoistym antidotum. Zawroty głowy i uczucie słabości były chwilami tak dojmujące, że nie byłem w stanie utrzymać się na nogach, przez co musiałem położyć się na sofie. Moje otoczenie zostało w przerażający sposób zmienione. Całe pomieszczenie wirowało, a dobrze znane mi przedmioty i meble nabrały groteskowego wyglądu. Wszystko znajdowało się w ciągłym ruchu, tak jakby było żywe i przepełnione wewnętrznym niepokojem. Mieszkająca po sąsiedzku kobieta, która przyniosła mi mleko, nie była już panią R., ale złą i podstępną czarownicą o wielobarwnej twarzy. Znacznie gorsze od owych zmian w świecie zewnętrznym były jednak przeobrażenia, które odczuwałem w swoim wnętrzu. Wszelkie starania, by zapobiec rozpadowi otaczającej mnie rzeczywistości i rozpuszczeniu mojego ego, okazywały się bezowocne. Wniknął we mnie demon i przejął kontrolę nad moim ciałem, zmysłami i duszą.

Zerwałem się na nogi i zacząłem krzyczeć, by się od niego uwolnić, ale niemal od razu opadłem z powrotem na sofę. Zostałem pokonany przez substancję, z którą chciałem eksperymentować. To był demon, który z pogardą triumfował nad moją siłą woli. Zacząłem się obawiać, że tracę zmysły. Znalazłem się w jakimś innym świecie, innej przestrzeni, innym czasie. Moje ciało wydawało się obce i pozbawione życia. Czy umarłem? Czy tak wyglądało przejście na drugą stronę? Co jakiś czas miałem wrażenie, że opuszczam swoje ciało i jako zewnętrzny obserwator dostrzegałem beznadziejność całej sytuacji. Widziałem ironię w tym, że dietyloamid kwasu lizergowego, który sprowadziłem na ten świat, miał spowodować, że ja sam przedwcześnie go opuszczę.
Kiedy przybył lekarz, punkt kulminacyjny doświadczenia miałem już za sobą. Poprosiłem go, by mnie zbadał, w dalszym ciągu przekonany, że znajduję się na progu śmierci. Z zakłopotaniem kręcił tylko głową, ponieważ oprócz rozszerzonych źrenic, wszystko było w najlepszym porządku. Tętno, ciśnienie krwi i prędkość oddechu mieściły się w normie. W związku z tym nie przepisał mi żadnych leków.

Powoli zaczynałem wynurzać się z tego obcego, złowieszczego świata i powracać do dobrze znanej, codziennej rzeczywistości. Przerażenie ustępowało, a jego miejsce zajęły uczucie szczęścia i wdzięczności. W coraz większym stopniu doceniałem nieprzewidywalny taniec kształtów i barw, który widziałem po zamknięciu oczu. Zalewał mnie nieprzerwany strumień kalejdoskopowych, fantastycznych obrazów, które tworzyły kręgi i spirale i eksplodowały fontannami kolorów. Szczególnie godne uwagi było to, że wszystkie bodźce akustyczne, jak na przykład odgłos przejeżdżającego za oknem samochodu, od razu przybierały postać wizualną. Każdy dźwięk przekształcał się w odpowiadającą mu, żywą i dynamiczną wizję.
Koło północy zasnąłem z wyczerpania. Następnego ranka obudziłem się wypoczęty i z czystym umysłem, choć trochę zmęczony fizycznie. Był to pierwszy z planowanych przeze mnie eksperymentów z LSD, który przybrał dramatyczny bieg, ponieważ przeraziła mnie obcość tego doświadczenia. Nie byłem na nie należycie przygotowany i nie wiedziałem, czy kiedykolwiek powrócę do normalnego stanu świadomości.

LSD okazało się być niezwykle potężną substancją halucynogenną. Późniejsze badania wykazały, że przy podaniu doustnym średnia dawka tej substancji wynosi zaledwie 0.03 do 0.05 mg. Oznacza to, że jeden gram LSD wystarczyłby do wywołania wielogodzinnej zmiany świadomości u dwudziestu tysięcy ludzi. Pomimo ostrożności, podczas pierwszego eksperymentu z LSD przyjąłem dawkę, która odpowiadała pięciu dawkom o średniej mocy.”

(tłum. Maciej Lorenc)

Kategorie
Koncerty Muzyka Okultura Recenzje Serwis

O CocArcie słów kilka – relacja Krzysztofa Mirowskiego i Piotra Mirskiego.

Na III edycję CocArt Music Festival czekaliśmy dwa lata. Rok temu do festiwalu nie dopuściła dyrekcja CSW na spółkę z żałobą narodową po katastrofie smoleńskiej.
Dwóch Rafałów, Iwański i Kołacki, z toruńskiego ansamblu Hati ciągną wózek dalej i robią to w sposób więcej niż profesjonalny. Udowodnili to już na wstępie niebanalną konferansjerką.

Na pierwszy ogień poszedł nowojorski PAS. To kwartet prezentujący nad wyraz interesujący etno hałas przy użyciu m.in. tak. typowego dla poszukującej elektroniki thereminu jak i nieco mniej typowego kołowrotka wędkarskiego. Warto podkreślić niepoślednią dyscyplinę muzyków, gdyż całość brzmiała zaskakująco spójnie zarówno w układzie czteroosobowym jak i po dołączeniu Hati z miniaturowym zestawem idiofonów. Muzykę dopełniły interesujące wizualizacje, w drugiej części występu generowane na analogowym sprzęcie przez Raymonda Salvatore Harmona.

Jako drugi pojawił się Dave Phillips – weteran szwajcarskiej sceny grindcore, który jak wielu ekstremistów gitarowego hałasu lat osiemdziesiątych, z czasem zaadaptował na potrzeby swojej twórczości elektroniczne zabawki. Ascetyczny występ zagrany bez wizuali, bez świateł, jeśli nie liczyć lampek ewakuacyjnych w garażu toruńskiego CSW, był w całości poskładany jazgotu zamplifikowanych do granic tolerancji słuchu, dźwięków wytworzonych przez różne gatunki owadów – nad wyraz mocny set i mimo skromnej formuły naprawdę interesujący.
Niestety nie obyło się bez zgrzytu – w środku występu jeden z widzów dość głośno i nieprzyjemnie wyrażał się o muzycznych koncepcjach Phillipsa. Jak się później okazało tym człowiekiem był lokalny luminarz kulturalny, Marek Żydowicz – znany szerzej jako szef festiwalu Camerimage i co warte podkreślenia, jeden z twórców toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej. Rozumiem, że muzyka szczególnie tak mało przystępna dla Żydowicza jak produkcje Phillipsa, może budzić emocje, ale na litość boską, osobie o takich horyzontach nie wypada zachowywać się jak nawalonemu studentowi na juwenaliach.
Wróćmy jednak do warstwy dźwiękowej.

Kategorie
Serwis Uncategorized

Nowości z Zoharum

21.03.2011 roku, rodzimy label Zoharum, opublikował dwa albumy: Ouroboros ‚Opus Tartari’ oraz Troum – ‘Seeing-ear Gods’

OUROBOROS – ‚Opus Tartari’

Ta płyta to blisko 55 minut dark ambientu o ezoterycznym zabarwieniu, pełnego niepokojących dźwięków i pięknych żeńskich wokaliz.
OUROBOROS – włoski zespół dark ambientowy, powstał w 2004 roku z inicjatywy Marco Grosso, który po wielu latach ezoterycznych i alchemicznych studiów postanowił własne doświadczenia przekładać na muzykę. W ten sposób traktuje projekt jako medium w poszukiwaniu własnego kamienia filozoficznego. Utwory OUROBOROS zabierają słuchacza w świat antycznych i średniowiecznych czasów za pośrednictwem melodii i śpiewu w języku łacińskim. To właśnie mistyczny, nieco sakralny charakter utworów stał się elementem rozpoznawczym Ouroboros. Najnowsza płyta to najbardziej dojrzały album w dyskografii zespołu.

TROUM – ‚Seeing-Ear Gods’
TROUM to niemiecki duet wielce zasłużony na światowej scenie post-industrial-drone-music.
Zespół powstał Bremie w 1997 r. Obaj członkowie zespołu „Glit(s)cH” i „Baraka[H]” byli aktywni wcześniej jako muzycy wpływowego w nurcie ambient industrial zespołu MAEROR TRI, który istniał w latach 1988 – 1996.
Wizje dźwiękowe TROUM ukształtowały się pod wpływem takich gatunków muzycznych jak industrial, minimal oraz drone-music. Obaj muzycy używają wielu instrumentów: gitar, akordeonu, bałałajki, fletu, harmonijki, gongów, nagrań terenowych, taśm, głosów i wielu znalezionych obiektów dźwiękowych.
W oryginalny sposób tworzą wielopłaszczyznową i pełną wyjątkowej atmosfery muzykę, którą określają jako dreaming-muzak.

Polecamy też pismo HARD Art, wydawane przez Zoharum i oficynę Beast of Prey, w którego pierwszy numerze przeczytacie m.in. teksty o Magicznym Życiu Marjorie Cameron i Magicznym odrodzeniu Kennetha Granta.

Kategorie
Serwis Uncategorized

Czy Sokrates był magiem? Spotkanie z Jackiem Sieradzanem

Wydawnictwo Eneteia zaprasza na spotkanie z Jackiem Sieradzanem, połączone z promocją książek Sokrates magos i Sokrates nieznany.
14 kwietnia, g. 18.00, Warszawa, Główna Księgarnia Naukowa im. B. Prusa, ul. Krakowskie Przedmieście 7, Warszawa. Wstęp wolny.

Kategorie
Serwis Uncategorized

III Konferencja Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego

Zachęcamy do udziału w III konferencji Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego „Uran w Baranie – na progu wielkich zmian”, która odbędzie się w dniach od 8 do 10 kwietnia w warszawskim Centrum Konferencyjnym KOARA-EXPO na ul. Poligonowej 30.

Po ubiegłorocznym wielkim sukcesie tegoroczna konferencja zapowiada się niezwykle ciekawie. jej uczestnicy będą mogli uczestniczyć w warsztatach wybitnego astrologa, Johna Frawleya oraz wysłuchać m.in. następujących wykładów:

Horoskop – muzyczny instrument w rękach duszy Leona Zawadzkiego i Marii Pieniążek
Astrologia wojny. Analiza siedemnastowiecznego traktatu Nicholasa Culpepera Piotra Piotrowskiego

Zastosowanie astromapowania w astrologii
(The uses of astromapping in astrology)
Martina Davisa
Humanistyczna, klasyczna, horarna. Jedna astrologia
Miłosławy Krogulskiej
Astrologia i sztuka – koncepcja przestrzeni w malarstwie
(Astrology and Art – The Definition of Space in Painting)
Alexandra von Schlieffena

Cykl Jowisza i Saturna jako podstawa do pracy nad sobą Wojciecha Jóźwiaka

O możliwościach twórczego dialogu astrologii i nauki
Włodzimierza Zylbertala

Całość programu i warunki uczestnictwa znajdziecie tutaj tutaj.

Kategorie
Okultura Serwis

Rozmowa z Dariuszem Misiuną na łamach pisma VICE

Zanim minie nam „jet lag” i zamieścimy naszą fotorelację z Podróży na Wschód, z której właśnie wróciliśmy (przynajmniej ciałem), zapraszamy do lektury wywiadu, jaki Dariusz Misiuna udzielił czasopismu VICE:

„Okultura to najbardziej bezkompromisowe wydawnictwo w naszym pięknym kraju , a pozycje jakie ukazują się pod ich szyldem spędzają sen z powiek wszystkim domorosłym piewcom moralności. Narkotyki, seks, okultyzm, a także nowe wydawnictwo Okultury Ayahuasca: Święte Pnącze Duchów, były głównymi tematami naszej pogawędki.

Vice: Pięknie. Nie dosć, że w niektórych kręgach Wasze wydawnictwo kojarzone było głównie z czcicielami wszelkiej maści diabłów, wolnomyślicielami i innymi zatraceńcami, a tu nagle wydajecie kolejną książkę, traktującą tym razem o jednej z najmocniejszych substancji psychodelicznych na świecie. Nie boisz się, że jak tylko naszych polityków zmęczy temat Smoleńska i przestaną chwytać się za łby, to wezmą się za Okulturę? Tematyka Waszych publikacji nierzadko należała do kontrowersyjnych.

Darek Misiuna: Niczego się nie boję. Co najwyżej, siebie samego (śmiech) Ale to prawda, w przeszłości utożsamiano nas z matecznikiem polskiego satanizmu, z racji tego, że wydawaliśmy książki najsłynniejszego, dwudziestowiecznego okultysty, Aleistera Crowleya, oraz Antona Szandora LaVeya. Lokalna depozytura watykańskiego integryzmu, “Fronda”, regularnie umieszczała nasze dzieła na publikowanym przez siebie “indeksie ksiąg zakazanych”, dzięki czemu rosła ich sprzedaż wśród teologów. Potem, gdy zaczęliśmy wydawać książki o tematyce psychodelicznej, “Fronda” przestała się nas czepiać. Może dlatego, że ich wizja świata jest jak ze złego tripu. A nie jest tajemnicą, że wielu czołowych przedstawicieli “wojującego katolicyzmu” w przeszłości zażywało LSD, grzyby i bieluń dziędzierzawę. Myślę, że ten ostatni mógł ich sprowadzić na złą drogę, gdzie jedyną przyjemność czerpie się z ograniczania wolności drugiego człowieka.

Vice: Nie jest to jednak Wasza pierwsza – ani ostatnia – wydawnicza podróż w te rejony. Psychodeliki to dość ciężki temat w naszym pięknym kraju, żeby wspomnieć tylko ostatnią wojnę z tzw. dopalaczami. W Polsce narkotyki kojarzą się bardzo jednoznacznie, skąd zatem pomysł na wydawanie dzieł światowych guru psychodelików, w postaci McKenny chociażby?

Darek Misiuna: Lubimy wydawać dzieła, które inni wydawcy odpuszczają sobie z racji swoiście pojmowanej “politycznej poprawności”. Zwykle, gdy mówi się o “politycznej poprawności”, ma się na myśli język pozbawiony uprzedzeń wobec mniejszości. Jednak w polskich realiach “polityczna poprawność” to tabu narzucone na swobodne, pozbawione sensacji mówienie o seksie, śmierci, psychodelikach i duchowości, czyli o tym wszystkim, co zbliża nas do transcendencji. U nas symbolem transcendencji jest Jan Paweł II, człowiek, który zakazywał chrześcijanom w Afryce używania prezerwatyw, przyczyniając się wydatnie do rozprzestrzenienia epidemii AIDS na tym kontynencie. Natomiast wszelkie próby indywidualnego, samodzielnego podejmowania kontaktu z transcendencją są piętnowane lub ośmieszane.

Vice: Co, Twoim zdaniem, są w stanie zaoferować psychodeliki człowiekowi XXI wieku?

Darek Misiuna: To samo, co naszym praprzodkom, Sofoklesowi, Markowi Aureliuszowi, Hieronimowi Boschowi, czy Thomasowi Jeffersonowi. Pozwalają wyjść poza siebie i przyjrzeć się sobie z całkowicie innej perspektywy. Ponadto, jak dowiódł w swych badaniach klinicznych dr Stanislav Grof, w poważnej mierze likwidują lęk przed śmiercią, stanowiący chyba największą bolączkę czasów współczesnych. Nie dysponujemy obecnie żdnymi innymi metodami obłaskawiania tego lęku. Doświadczenie psychodeliczne konfrontuje nas ze stanem nie-istnienia lub przynajmniej rozpuszcza nieco nasze przywiązanie do własnej tożsamości. A im mniej przywiązujemy się do sztywnej wizji samego siebie, tym mniej boimy się śmierci. Grof przetestował LSD na kilku tysiącach pacjentów śmiertelnie chorych na raka i uzyskał fantastyczne rezultaty. Większość z nich przestała bać się śmierci, a niektórzy zyskali siłę do ponownej walki o życie. Temu zagadnieniu jest poświęcona jedna z najważniejszych wydanych przez nas książek, NAJDALSZA PODRÓŻ Stanislava Grofa. Psychodeliki pomagają też naukowcom i artystom. W swojej książce CYBERIA Douglas Rushkoff opisuje świat pierwszych twórców internetu i rzeczywistości wirtualnej. Pokazuje, że te nowoczesne technologie komunikacyjne zrodziły się z wizji halucynogennych hippisów z Doliny Krzemowej. Wielu z nich nadal posiłkuje się substancjami psychodelicznymi dla poszukiwania nowych rozwiązań technologicznych. Zwyczajnie, jeśli wie się, czego się szuka, przy pomocy psychodelików można to dojrzeć lepiej.

Vice: Istnieją dosyć ciekawe naukowe teorie, że to dzięki psychodelikom właśnie człowiek zawdzięcza dynamiczny rozwój w pewnym momencie swej ewolucji – a idąc tym tropem rozwój języka, myślenia abstrakcyjnego, kultury itd. Jakie jest Twoje zdanie na temat podobnych rewelacji?

Darek Misiuna: To jest teoria Terence’a McKenny, autora POKARMU BOGÓW, ale także prof. Andrzeja Wiercińskiego, jednego z najwybitniejszych polskich antropologów. Wydaje mi się bardzo sensowna. Homo sapiens zawdzięcza swój skokowy rozwój ewolucyjny przeciwstawnemu kciukowi, ale także, a może przede wszystkim, wyobraźni. Bez wyobraźni i myślenia abstrakcyjnego w ogóle nie jest możliwy rozwój ewolucyjny, ponieważ wymaga on dosłownie “wychodzenia poza siebie”, czyli tego, co w grece nazywano ex-stasis. McKenna dowiódł, że skokowy rozwój ewolucyjny ludzkości miał miejsce wtedy, gdy małpoludy wprowadziły do swej diety grzyby psylocybinowe. Teoria ta posiadała swoją konkurentkę w postaci elaboratu słynnego mykologa, R. Gordona Wassona, który uważał, że tym cudownym specyfikiem, który przyspieszył ewolucję ludzkości, był muchomor czerwony. Jakkolwiek wyglądałaby prawda, raczej trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek mógł stworzyć sztukę i religię przy trzeźwym umyśle.

Vice: Jak w ogóle oceniasz serwisy internetowe typu Hyperreal?

Darek Misiuna: Stanowią one naturalną odpowiedź na poważne braki w dystrybucji wiedzy za pośrednictwem mainstreamowych mediów. Większość popularnych stacji telewizyjnych, radiowych, czy czasopism powtarza tylko wcześniej zasłyszane informacje. Dziennikarze nie są zainteresowani myśleniem samodzielnym. Świat mediów żyje z reklam, dlatego karmi się emocjami. Rzetelna wiedza bywa nudna. Kiepsko się sprzedaje. Wymaga też więcej wysiłku. Łatwiej więc zaspokajać się oczywistościami. Stąd w mediach rzadko kiedy można uświadczyć informacji na temat psychodelików, która by nie była pisana pod tezę mówiącą o ich szkodliwych skutkach. Na tym tle Hyperreal jawi się jako skarbnica wiedzy, choćby dlatego, że zawiera wiele danych pochodzących z doświadczeń osób, które miały styczność z różnymi substancjami psychodelicznymi. Niestety, tak jak to bywa w sieci, najgłośniejsi zwykle mają najmniej do powiedzenia. Stąd trzeba sporo się naszukać, by w tym szumie medialnym wyłuskać coś ciekawego.

Vice: Wracając jednak do Waszych wydawnictw książkowych – Ayahuasca: Święte Pnącze Duchów to początek ciekawego cyklu. Mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?

Darek Misiuna: To pierwsza książka, która ukazała się w serii “Scientia Psychedelica”. Zamierzamy wydawać w niej najlepsze dzieła poświęcone roślinom i substancjom wywołującym wizje. I kiedy mówię “najlepsze”, rzeczywiście mam na myśli najlepsze, tłumaczone z obcych języków publikacje na ten temat, a nie jakieś drugo- czy trzeciorzędne dzieła. Znajdą się wśród nich monografie naukowe, przyglądające się poszczególnym roślinom od strony antropologicznej, chemicznej i psychologicznej. Takie pełne kompendia na dany temat, dzięki którym czytelnik spragniony dowiedzieć się czegoś więcej o grzybach psylocybinowych, pejotlu, ibodze, szałwii wieszczej czy ayahuasce, będzie mógł wyrobić sobie własne zdanie po lekturze obiektywnej, ale soczystej prezentacji na ten temat. W ten sposób wypełnimy poważną lukę w wiedzy o psychodelikach. Odbierzemy broń z rąk politykom, którzy wolą mamić i straszyć, zamiast odwoływać się do rzetelnej wiedzy. W najbliższych planach mamy zamiar wydać antologię pod redakcją Ralpha Metznera TEONANACATL: ŚWIĘTE GRZYBY oraz zbiór tekstów wynalazcy LSD, Alberta Hofmanna, pod tytułem ELIKSIR HOFMANNA. Nie omieszkamy też wydać najważniejszej książki w dziejach kultury psychodelicznej, czyli DOŚWIADCZENIA PSYCHODELICZNEGO Timothy’ego Leary’ego, Ralpha Metznera i Richarda Alperta.

Vice: Nie kusiło Was nigdy, by wydać jakiś ciekawy album “artystów psychodelicznych” – by nie szukać daleko od ostatniej Waszej książki – Pablo Amaringo chociażby?

Darek Misiuna: O tak, jak najbardziej. Dwa lata temu wydaliśmy album CHAOSMOS.PL, złożony w dużej mierze z prac artystów na wskroś psychodelicznych, na przykład Andrzeja Urbanowicza, czy Karola “Suki” Kazimierskiego. To ciekawy zbiór osobistych wizji, pełen światów zrodzonych z halucynacji i medytacji. Mamy też w planach obficie ilustrowaną antologię TRANSWIZJE, w której znajdą się prace tytanów psychodelii, takich jak Alex Grey i Paul Laffoley, oraz rozmowy z najwybitniejszymi badaczami odmiennych stanów świadomości, m.in. ze Stanislavem Grofem i Ralphem Metznerem.

Vice: Słyszałem, że wybierasz się wkrótce w podróż do Nepalu. To światowa stolica haszyszu. Jakiś komentarz? (śmiech)

Darek Misiuna: Wyślę ci pocztówkę (śmiech) Osobiście, byłbym zdania, że światową stolicą haszyszu jest marokańskie miasteczko Szefszawan, gdzie świeżo przybyłym podróżnym podaje się haszysz gratis w herbacie miętowej. Nepal raczej słynie z eksportu innej potężnej technologii wywoływania odmiennych stanów świadomości, medytacji tantrycznej. To sztuka przemiany wewnętrznej, odlot, dzięki któremu możesz dostać się w odległe miejsce, gdzie wreszcie znajdujesz siebie takiego, jakim wcześniej się nie znałeś.”

Rozmawiał: Piotr Kościanowski