Kilka tygodni temu nakładem Wydawnictwa Toporzeł ukazał się dramat Stanisława Szukalskiego Krak – syn Ludoli. Ponieważ jest to niezwykle ciekawa pozycja, pozwoliliśmy sobie ją zrecenzować. Mimo iż wydawca umieścił na swych stronach tekst dramatu, polecamy jego piękne, papierowe wydanie, nie tylko ze względu na liczne, bardzo ciekawe ilustracje.
*
Każda formacja historyczna, niezależnie od tego, czy ma ona charakter etniczny, kulturowy czy ezoteryczny, posiada swój własny mit założycielski, wyposażający ją w przestrzeń wyobrażeń, w ramach której może się poruszać i nabierać rozpędu. Jeśli przestrzeń ta jest zbyt wąska (jak w przypadku grup polegających na indywidualnych objawieniach) lub zanadto zakorzeniona w materii historycznej (jak w przypadku stowarzyszeń tajemnych polegających na ‚historyczności’ linii przekazów inicjacyjnych), posiada ograniczony potencjał – dostarcza spoiwa dla ugrupowań o charakterze sekciarskim.
Tego rodzaju konstrukty mityczne są przejawem impotencji lub niezrozumienia reguły, że moc wyobrażeń płynie z ich ambiwalencji. W przypadku dzieła Szukalskiego – jednego z najwybitniejszych polskich malarzy i rzeźbiarzy XX wieku, będącego zarazem (a może przede wszystkim)wielkim mitografem, mamy jednak do czynienia z innym podejściem. Dramat ów, będący swego rodzaju słowiańskim egzorcyzmem, czy też projektem wskrzeszenia ducha pogańskiego w grupach etnicznych zniewolonych przez chrześcijaństwo, jest przedstawiony z rozmachem równym ‚Dziadom’ Mickiewicza, a zarazem daleko mu do materializmu historycznego.
W dramacie Szukalskiego pradawna, mająca scalać wszystkich Słowian, tradycja pogańska, pogrążona jest we śnie, z którego nie może się przebudzić przez wygodę (starczość) mas, utrwalaną mechanicznym uczestnictwem w krwawych rytuałach władzy Wielkapłana Ciuła, namiestnika Wszechpaństwa Biżymdów. Pozostałość wiary ojców tli się jedynie w opowieściach przekazywanych młodzieży przez Bajbajoca – ludowego wieszcza oraz w niezmiennym świecie natury. Uosobieniem mądrości czerpanej z natury i młodzieńczej siły jest Krak – syn oślepionego przez najeźdźców kowala dusz, Ludoli. Cała zaś struktura dramatyczna dzieła stanowi swego rodzaju misterium jego przebudzenia, śmierci i odkupienia.
Krak jako wyraziciel młodzieńczego ducha dawnej słowiańszczyzny przechodzi u Szukalskiego Chrystusowe męki. Dzięki jego ofierze jest możliwe wyzwolenie ludu spod mentalnej władzy okupanta. Co ciekawe, Szukalski, posługuje się tu techniką detournementu (tę samą co u późniejszych o 20 lat sytuacjonistów), czyli dywersji znaczeniowej – dokonuje restytucji mitu pogańskiego za pośrednictwem struktury wziętej z opowieści o Chrystusie.
Reszta jest całkiem surrealistyczna. Już sam język Szukalskiego, jakże odmienny od potocznej polszczyzny, wprowadza czytelnika w świat mitu, w porządek gdzieś między jawą i śnieniem, uchwytny tylko w chwili przebudzenia. Klanowa struktura władzy, jej acefalliczność i liczne fizyczne deformacje zbliżają Szukalskiego do wizji często pojawiających się w znacznie późniejszych dziełach Alejandro Jodorowskiego.
Wszystko to sprawia, że Kraka – syna Ludoli można odczytywać jako dramat na wskroś awangardowy, nawet jeśli nie tego pragnąłby jego twórca. Dzięki temu jest on podatny na dalsze reinterpretacje i niezmiernie żywotny. Jedynym mankamentem tego niezwykle barwnego i intrygującego dzieła są pojawiające się tu i ówdzie redukcjonizmy, przypisujące z góry określone motywacje poszczególnym grupom etnicznym. Dzięki nim właśnie Szukalski bywa traktowany jako twórca marginalny, a jego potencjał pozostaje niewykorzystany.
– Dariusz Misiuna