Poniższe sprawozdanie z tradycyjnego święta pruskiego „Wilinis”, które odbyło się tydzień temu na podolsztyńskich kurhanach, otrzymaliśmy od Akszugora, jednego z jego organizatorów, za co serdecznie dziękujemy:
„Jesienią Złotowłosa Bogini skraca coraz bardziej drogę swej codziennej wędrówki. Jeszcze niedawno obdarowywała nas ciepłem, gdy dziękowaliśmy jej i Matce Ziemi za dary tego roku przy dochodzącym z oddali żurawim klangorze. Teraz Ziemię spowijają mgły, lasy pokrywa dywan liści, ciemność powoli opanowuje świat. W czasie Wilinis Wielka Bogini Śmierci i Przeistoczenia – Ragana, inkarnacja Ziemii, pochodząca ze starszej dynastii niż Bogowie Nieba, otwiera bramy Świata Dolnego. Na pół roku Ziemia będzie otwarta dla istot z Podziemia. Dla wrogów Słońca – sług Księżyca, ciemności i chaosu, wyłaniających się z najgłębszych otchłani Podziemia, światów przenikniętych jedynie przez odwieczne korzenie drzewa kosmicznego. Ale również dla dusz szlachetnych, czystych i dumnych – tych które lekkie od ciężarów nieprawości pokonały zbocza wyłaniającej się z odchłani góry Anapilis. Przodków, których rady i wsparcia potrzebowaliśmy cały rok. Dusze te pod wodzą Boga dusz, magii i wiedzy – Pattalsa wychodzą wspomóc Słońce w walce z siłami ciemności. Dla nich zastawiamy stoły w miejscach poświęconym zmarłym, witamy je serdecznie jak dawno nie widzianych przyjaciół. Niech się posilą, ciężka bitwa przed nimi.
Przybywamy na prastary kurhan w Łupstychu. Pogoda nie jest najlepsza – przelotne deszcze nasączyły las wodą, szybko mamy przemoczone nogi. Rozstawiamy stół i tworzymy krąg ze zniczy. Przy takiej paskudnej pogodzie dusze szczególnie spragnione są ciepła ognia. Pomiędzy świeczkami stawiamy czaszkę – atrybut Pattalsa. Stół zastawiamy jadłem najprzedniejszym, wyciągamy instrumenty i można zaczynać biesiadę. Przywołujemy współbiesiadników – las wypełnia się prastarą pruską pieśnią obrzędową o potężnej mocy – “Zallis Warris”. Po skończonej pieśni milkniemy – wokół nas zagęszczają się szepty i szelesty. Duchy kapią, jak ładnie zauważa jeden z uczestników. Teraz nadchodzi czas na ofiarę z czarnego kozła (w dzisiejszych czasach jest to kozioł pieczony z ciasta). Kozioł niestety nie dotarł, składamy więc ofiarę zastępczą z miodu i z kaszy. Szybko przechodzimy do części mniej sakralnej, rozmowa schodzi na tematy dawne, wspominamy przodków. Pamięć ogrzewa dusze lepiej niż ogień. “Zallis Warris” rozbrzmiewa jeszcze dwa razy. Trójniak szybko znika ze stołu, pakujemy się i sprzątamy po sobie. Odchodzimy z nadzieją że w krytycznym i ważnym okresie roku mądrość przodków będzie dodawać nam sił.
Nērtiks”
Zainteresowanych zapisem dźwiękowym oraz zdjęciami z ceremonii odsyłamy na stronę Wilinis 2006.